Nogi bolą, są i odciski. Ale co tam, Maryja prowadzi, Bóg zsyła łaski, a dziś każdy wiedział, że to Przemienienie Pańskie, że i samemu warto się przemienić, porzucić starego człowieka, aby stać się nowym. – Idziemy pełni łaski, niesieni wiarą i radością osób, które nas witają w swoich miejscowościach, a kiedy jest odpoczynek, to siedzimy i leżymy. Wszystko ma swój czas – mówi ks. Paweł Szumowski.
Z pielgrzymkowego szlaku na Jasną Górę

Z pielgrzymkowego szlaku na Jasną Górę
– Przemierzyliśmy dziś trasę z Młodzieszyna do Bełchowa. Za nami już ponad dwieście pięćdziesiąt kilometrów! Minęliśmy półmetek drogi – cieszy się ks. Paweł Szumowski, dyrektor pielgrzymki. – Wczoraj, tradycyjnie w Czerwińsku nad Wisłą, modliliśmy się w intencji nowych powołań kapłańskich dla naszej archidiecezji. Pątnicy mogli przyjąć szkaplerz karmelitański. Wiele osób podjęło wyzwanie, aby uczestniczyć we wszelkich owocach, które obiecuje Matka Boża Szkaplerzna – mówi ks. Paweł.
Zachęca tych, którzy nie mogli pójść osobiście na Jasną Górę, by uczestniczyli duchowo w pielgrzymowaniu. – Codziennie w godzinach popołudniowych transmitujemy czwartą część Różańca, którą odmawiamy we wszystkich przesyłanych nam i powierzanych intencjach – przybliża. – Idziemy razem, wspieramy się, pomagamy, aby stać się żywym przykładem tegorocznych hasła: „Bądźcie pomocnikami Boga” – mówi duszpasterz.
Wśród pątników jest Brygida, która po raz szósty wędruje do Matki Bożej Częstochowskiej. – Każda z pielgrzymek jest inna. Pierwsza moja pielgrzymka, to była trzydziesta warmińska; był to początek mojego nawrócenia i powrotu do wiary – wyznaje. – Od pięciu miesięcy jestem szczęśliwą babcią małego Franciszka, więc rzeczą jasną jest, że ta pielgrzymka i wędrowanie poświęcone jest głównie w jego intencji i jego rodzicom – uśmiecha się Brygida.
Do listy osób, które ma w sercu, dodaje rodzinę, przyjaciół, sąsiadów, środowisko pracy. – Matka Boża Częstochowska wyprasza łaski wszystkim ludziom. Jednak podjęcie trudu drogi, to się czuje, otwiera nas na niezwykłe przeżycia duchowe, na doświadczenia, których nie ma się na co dzień. Idę i czuję Jej wielką moc, która jest potrzebna nam później, kiedy wracamy do domów, do obowiązków, musimy ponownie zmagać się z trudnościami – uważa.
Krzysztof Kozłowski/Instytut Gość Media