Wywiad na temat epidemii koronawirusa
Wiele osób nie związanych ze służbą zdrowia zadaje mi pytania jak się zachowywać i czy nosić maseczki, zachowywać dystans, czy to w ogóle ma jakiekolwiek znaczenie. Ponieważ w internecie jest wiele informacji sprzecznych i wiele nieprawdziwych, dotyczących SARS-Cov-2, chcę przedstawić Państwu jak ta sytuacja wygląda z punktu widzenia lekarza w szpitalu.
Epidemia jest z całą pewnością. Chorują i młodzi i starsi. Umierają również młodzi i starsi, umierają ci bez chorób współistniejących, wcześniej zdrowi, umierają osoby z chorobami współistniejącymi. Takie dane codziennie podaje Ministerstwo Zdrowia. Osoby w różnym wieku, z chorobami współistniejącymi, bez zakażenia wirusem, prawdopodobnie mogłyby żyć dłużej, to właśnie ciężka infekcja przyspiesza pogorszenie ogólnego stanu zdrowia i przyspiesza śmierć. Duża grupa osób zakażonych może nie mieć objawów, ale równocześnie – może zakażać.
Tylko te osoby, które jeszcze nie miały w otoczeniu chorych mogą mówić, że „to nic takiego, wymysł, polityka, manipulacja” , czy co tam jeszcze.
Wszyscy, z którymi rozmawiałam po przebytej przez nich infekcji i leczeniu w szpitalach zakaźnych, twierdzą, że 3-go, 4-go dnia choroby mieli przekonanie, że umierają. Po wyjściu ze szpitala, nawet bardzo młodzi ozdrowieńcy, z trudem mogli przejść 50-100 m. Dochodzą do formy sprzed choroby długie tygodnie i miesiące.
Czy nosić maseczki?
Tak! Są rożne rodzaje maseczek, mówiąc najprościej – te, które chronią innych przed infekcją, którą my możemy rozsiewać wraz z cząstkami śliny i te, które chronią innych i nas przed kontaktem z wirusem. Te pierwsze to większość wykonanych domowo, różnego rodzaju osłony (szaliki, chusty), a także najprostsze maseczki chirurgiczne. Te drugie to maski z filtrem (FFP3). Czyli jeśli wszyscy będziemy nosić, nawet te najprostsze maseczki, to w sposób istotny zmniejszymy ryzyko rozsiewania wirusów i zmniejszymy rozmiary pandemii.
Uważam, że maseczki koniecznie trzeba nosić tam, gdzie zachowanie dystansu jest niemożliwe, koniecznie trzeba myć ręce, uważać na siebie i nie narażać siebie i innych bez potrzeby. Dotyczy to nas wszystkich i pracowników służby zdrowia, którzy z racji wykonywanego zawodu są bardziej narażeni na kontakt z chorymi na COVID-19 i tych, którzy wykonują zawody usługowe, w kontakcie z licznymi osobami (fryzjerzy, taksówkarze itp.), w tramwaju, w kościele, zgodnie z zaleceniami – również w miejscach otwartych. Maseczka powinna zakrywać nos i usta. I nie przyjmuję żadnych tłumaczeń, że się nie da.
Zasady które mogą zmniejszyć rozmiar pandemii: maseczka, mycie/dezynfekcja rąk, dystans, ograniczenie spotkań rodzinnych, kontaktów z innymi, zwłaszcza w dużych grupach, a w razie wystąpienia objawów infekcji – pozostanie w domu, zwolnienie z pracy, zajęć itd. To są najważniejsze uwagi. Ważne jest także otoczenie opieką osób chorych i w podeszłym wieku. Równocześnie trzeba pamiętać o codziennych spacerach, aktywności fizycznej – to również ważne, żeby nie zamykać się w domu.
Niebezpieczeństwo rozprzestrzeniania się tej choroby, przebieg, ciężkie i długotrwałe skutki u tych, którzy ją przeżyli, u ozdrowieńców, ale nawet u tych, którzy „tylko” byli zarażeni, wynika stąd, że wirus ten nie był i wciąż nie jest dokładnie poznany, nie ma sprawdzonego, skutecznego leku ani szczepionek. Dlatego tak ważne są wszelkie środki ostrożności i nie podważanie zaleceń lekarzy.
prof. Anna Doboszyńska