Wakacje z widokiem na Giewont
Kiedy raz pojedzie się w góry, a do tego ze świetną ekipą, to chce się jechać ponownie, by po raz kolejny spojrzeć na Giewont, na krzyż, który wskazuje kierunek ludzkiej wędrówki.
– Ten obraz przemawia do młodych. Wchodząc na szczyty, kiedy nogi bolą i człowiek zastanawia się, po co ten wysiłek, przeżywa się próbę wytrwałości, namiastkę nadziei, że tam wysoko czeka na mnie piękny widok, wiary, że Bóg mi pobłogosławi i dam radę. Takie doświadczenie jest mocnym fundamentem, na którym można budować formację duchową młodych – uważa diecezjalny duszpasterz młodzieży ks. Kamil Wyszyński.
„Wakacje z widokiem na Giewont”, to również czas poznawania świętych Kościoła. – Były z nami relikwie bł. Karola Acutisa, który jest patronem młodzieży w archidiecezji warmińskiej. Często się śmiejemy, że to jest nasz trzydziesty siódmy uczestnik – uśmiecha się animatorka Wiktoria.
– Jest cudownym wzorem dla uczestników. Mogą czerpać z życia kogoś, kto jest im bliski. Zobaczyć, że wiara ma sens, że Bóg kocha, uświęca każdego, bez względu na to, ile ma lat. Nie trzeba czekać do emerytury, by się modlić. Trzeba to robić już dziś, teraz, bo nigdy nie wiadomo, kiedy Bóg powoła nas do siebie. On codziennie uczestniczył w Eucharystii, jak my na koloniach. Tak razem z nim wkraczamy na autostradę, która prowadzi nas do nieba – mówi Wiktoria.
Oczywiście był czas na poznanie Matki Bożej i św. Jana Pawła II, któremu góry były tak bliskie. – Często podczas wspinaczki było słychać głosy zmęczenia: „Panie Boże, ratuj!”, „Panie Boże, ja już nie mam siły! Pomóż mi wejść na tę górę”. To doświadczenie Boga, że On jest ze mną w tym momencie. Warto iść i dążyć do celu, ku niebu. Góry pokazują, jak to jest ważne – dodaje animatorka.
To nie były kolonie takie, jak inne. – Że idziemy na Gubałówkę i siedzimy na niej cały dzień. Mieliśmy wiele aktywności, dni były bardzo dobrze rozplanowane. Dziś jest moda na to, żeby odchodzić z Kościoła. Modny nie jestem, jestem wierny – śmieje się Cyprian z Olsztyna.
– Takie wyjazdy to dobry początek tego, by później codziennie praktykować modlitwę. Ja, jako katoliczka, odnajduję się wśród rówieśników bardzo dobrze. Otaczam się ludźmi, którzy mają podobne wartości. W górach skupiam się na pytaniu, czy ja jestem blisko Boga? Góry uczą pokory, tak samo jak Bóg – uważa Helena.
– Wiedziałem, że na te kolonie jedzie sporo moich znajomych. Decyzja była więc prosta, jadę. Żałuję, że doba ma tylko dwadzieścia cztery godziny. Wypoczynek zbyt szybko minął – podsumowuje Jakub z Olsztyna.
Krzysztof Kozłowski/Instytut Gość Media