ROZWAŻANIE NA XX NIEDZIELĘ ZWYKŁĄ ROK B
XX Niedziela Zwykła, Rok B
(J 6, 51-58)
Czy może dziwić konsternacja Żydów, którzy posłyszeli od Pana Jezusa, że On sam jest chlebem i Jego ciało ma być spożywane? To obiektywnie były słowa zdumiewające, a nawet szokujące. Byłoby dziwne, gdyby żydowscy teologowie – faryzeusze, przyjęli bez sprzeciwu taką deklarację. Słowa o spożywaniu ciała i piciu krwi człowieka, który do nich przemawiał, nie pomagały w zaakceptowaniu misji Jezusa z Nazaretu. Po co więc Jezus je wypowiedział? Wydaje się, że bardziej dla nas, niż licząc na zrozumienie Jemu współczesnych.
„Kto spożywa moje Ciało i pije moją Krew, ma życie wieczne, a Ja go wskrzeszę w dniu ostatecznym.” To zdanie Pana Jezusa wcielamy w czyn sprawując każdą Eucharystię. Msza święta nie jest jakąś formą pobożnego świętowania, nie jest zgromadzeniem dla pouczenia wiernych, jej celem nie jest manifestacja przynależności wyznaniowej. Każda Msza, to wydarzenie zbawcze. Pan Jezus wszedł w ludzką historię, złożył za nas ofiarę na krzyżu, pokonał śmierć swoim zmartwychwstaniem, ale ta rzeczywistość aktualizuje się w naszym osobistym życiu poprzez decyzję uczestniczenia w sakramentach. Przystępując do Komunii świętej, w sposób materialny spożywamy pokarm, który karmi nie tylko ciało, ale przede wszystkim duszę. Ciało Chrystusa podtrzymuje w nas życie wieczne i jest zadatkiem naszego zmartwychwstania. Trudno tę rzeczywistość duchową do końca zrozumieć, pozostanie ona aż do naszej fizycznej śmierci tajemnicą, jednak przez wiarę możemy w niej uczestniczyć już teraz, ponieważ tajemnica naszego zbawienia dokonuje się w znakach. Celebrujemy je odprawiając każdą Mszę świętą. To dla nas wielka pomoc, wynikająca bezpośrednio z faktu wcielenia. Syn Boży stał się człowiekiem i to On pozostawił nam w Kościele znaki, które uobecniają Jego zbawienie. Uczestniczenie w tych znakach wymaga oczywiście fizycznej obecności, ale zakłada również uświadomienie na poziomie duchowym. Bez wiary stają się one pustą formalnością.
W stosunku do słuchających Pana Jezusa Żydów, jesteśmy w sytuacji uprzywilejowanej. Za nami 20 wieków istnienia Kościoła, który uczy spotykania się z Jezusem na płaszczyźnie duchowej, a sprawując sakramenty te spotkania umożliwia. Poprzez wymowę znaków, ciało i krew Chrystusa są nam znane pod postaciami chleba i wina, a ich spożywanie nie jest czynnością szokującą i nie kojarzy się nikomu z kanibalizmem. A jednak my również, jak współcześni Jezusowi Żydzi, odnosimy się z rezerwą do Jego nauki. Gdyby nie była faktem w naszym życiu ta rezerwa, to spożywanie ciała i krwi Pańskiej cenilibyśmy sobie nad wszystko na świecie. Przygotowaniu do tego aktu poświęcalibyśmy więcej troski, niż na przykład przygotowywaniu naszych posiłków. Zabiegalibyśmy o możliwość codziennego karmienia się tym chlebem. Nie przerażałyby nas wieści o ciężkich chorobach, bo one w najgorszym wypadku mogą zakończyć nasze życie ziemskie, nie szkodzą jednak wieczności; przerażałyby nas natomiast wszelkie okoliczności odgradzające nas od możliwości przystąpienia do Komunii, bo widzielibyśmy w nich bezpośrednie zagrożenie naszego szczęścia wiecznego.
W tym kontekście dzisiejsze Słowo Boże przynagla nas, abyśmy zrobili osobisty rachunek sumienia: jak ja traktuję nauczanie samego Pana Jezusa o Eucharystii? Jaka jest moja świadomość tego, co się dzieje na Mszy, jak ja Eucharystię przeżywam, cenię i szanuję?
Arcybiskup Józef Górzyński
Metropolita Warmiński