Rozważanie na XVIII Niedzielę Zwykłą Rok B
XVIII Niedziela Zwykła, Rok B
(J 6, 24-35)
Świadkowie rozmnożenia chleba, zdziwieni tajemniczym pojawieniem się Jezusa na drugim brzegu jeziora, zadają mu pytanie: «Rabbi, kiedy tu przybyłeś?». Cały dalszy dialog Pana Jezusa z ludźmi z tłumu przebiega w dosyć napiętej atmosferze. Ludzie zadają wiele pytań, ale wydaje się, że odpowiedzi nie trafiają im do przekonania. „Oni o chlebie, Jezus o niebie” – to klasyka braku zrozumienia, gdy ktoś niby pytając, pozostaje tak zaabsorbowany swoją wizją, że nie umie wsłuchać się w odpowiedź.
Znak buduje wiarę tylko wtedy kiedy człowiek nie zatrzymuje się na materii znaku, tym bardziej nie skupia się na swojej z niego korzyści, ale widząc znak znajduje motywację do zstąpienia głębiej. Widząc cud rozmnożenia chleba ludzie zachwycili się taką możliwością łatwego zdobycia pokarmu i potencjałem Jezusa-cudotwórcy. Kierunek ich myślenia i działania był taki: to, co On zrobił, jest dla nas kapitalne, trzeba to wykorzystać. Pan Jezus jednak nie daje sobą manipulować. Po co w takim razie uczynił cud? Z pewnością nie po to, żeby już odtąd ludzie w Jego otoczeniu nie musieli trudzić się pracą. Podobnie jak nie po to uzdrawiał i wskrzeszał, aby nikt nie chorował i nie umierał. Pan Jezus czynił znaki i cuda, aby objawiła się moc Boża, chodziło Mu o wzbudzenie wiary. Zamiast kalkulować swoje korzyści, ludzie doświadczający tych cudów winni zadać sobie pytanie: kim jest Ten, który takie rzeczy czyni. Widząc w cudach działanie Boże, mieli szansę uwierzyć w Jezusa i wychwalać Boga. Tymczasem oni nie wyciągają wniosków głębszych niż hedonistyczne i domagają się kolejnego znaku.
Wspominając o mannie na pustyni – chlebie z nieba – Izraelici odwołują się do najlepszego w swoim mniemaniu znaku Bożej troski o ich życie. Pan Jezus zwraca im uwagę, że manna podtrzymywała zaledwie ich życie doczesne. Bóg jednak chce ich obdarować pokarmem, który zapewnia życie wieczne. Takim chlebem na wieczność jest sam Jezus Chrystus. Ale człowiekowi bardziej pasuje przyjmowanie Bożych darów, niż samego Boga. I to z pewnością dotyczyło zarówno Izraelitów Starego Przymierza, współczesnych Jezusa, jak i nas obecnie.
Na tą samą prawdę naprowadza nas pytanie, co czynić, aby wykonywać dzieła Boga. Odpowiedzią nie jest tu lista uczynków pożądanych, jakiś precyzyjny plan osiągnięcia zbawienia. Tak działa religijność naturalna i takie jest podejście faryzejskie. Odpowiedź Jezusa jest inna: «Na tym polega dzieło Boga, abyście wierzyli w Tego, którego On posłał». Czyli wykonywać dzieło Boga to przyjąć dar, otworzyć się na zbawienie, uwierzyć w Jezusa, pozwolić się Bogu kochać. Zaskakujące, bo pytający oczekuje instrukcji, jakimi czynami ma zasłużyć, a odpowiedź Boga brzmi: przestań zasługiwać. Jezus chce wytłumaczyć swoim rozmówcom, a także nam dzisiaj, że Bogu nie chodzi o nasze osiągnięcia, ale o relację z nami. Trzeba więc przeformować swoje myślenie na ten temat, aby dostosować je do oczekiwań Bożych. Bo jednak to nie Bóg ma spełniać moje oczekiwania, ale ja Jego. A Jego oczekiwaniem i gorącym pragnieniem jest więź miłości z nami.
Arcybiskup Józef Górzyński
Metropolita Warmiński