Rozważanie na XVII Niedzielę Zwykłą Rok B
XVII Niedziela Zwykła, Rok B
(J 6, 1-15)
Cud rozmnożenia chleba opisany jest we wszystkich Ewangeliach. U Ewangelisty Jana ten opis ma szczególne znaczenie, bo w tej Ewangelii nie znajdziemy opisu ustanowienia Eucharystii. W sensie teologicznym zastępuje go nauczanie Pana Jezusa przekazane w 6-tym rozdziale, którego fragmentu dzisiaj wysłuchaliśmy.
Rozmnożenie odbywa się nad brzegiem jeziora Genezaret, inaczej Morza Galilejskiego, w scenerii wiosennej, o czym świadczy wzmianka o trawie, na której rozsiedli się ludzie (poza porą wiosenną trawa jest tam zupełnie wypalona). Tekst wspomina zresztą, że zbliżało się obchodzone na wiosnę żydowskie święto Paschy. Sensem tego święta było wspominanie i uobecnianie wyjścia Izraelitów z Egiptu i przejścia przez Morze Czerwone. Jezus z ludem zgromadzonym nad morzem czyni znaki zapowiadające ucztę paschalną Nowego Przymierza, czyli Eucharystię. Wziął chleb – odmówił dziękczynienie – rozdał. Zupełnie jak w opisie Ostatniej Wieczerzy.
Rozmnożenie chleba i ryb pokazuje wielki dysonans Boskiego zamysłu i Bożego daru z małością obdarowanych. Jezus chce nasycić głód ludzi, którzy za Nim podążają. Z pewnością, byli oni po ludzku zwyczajnie głodni, ale Jezus nie zaspakaja tylko tej najprostszej potrzeby – zapełnienia żołądków. Misją Pana Jezusa jest zaspokojenie tego głodu, którego żadne pieniądze i żadne środki materialne nie zaspokoją. Głód Boga, który człowiek przeżywa jako tęsknotę za dobrem, prawdą i pięknem, może zaspokoić jedynie Jezus swoją nauką i swoją Ofiarą. W scenie rozmnożenia chleba właśnie ten wielki egzystencjalny głód człowieka może znaleźć swoje nasycenie w Jezusie nauczającym tłumy (karmiącym je Słowem) i zapowiadającym chleb Eucharystyczny. Ludzka małość objawia się tu jednak w reakcji na spektakularny cud. Zamiast tym bardziej uwierzyć Słowu, które On głosił i pójść za Jego wskazaniami, słuchający dostrzegli własną korzyść na najniższym poziomie łatwego zaspokojenia fizjologicznej potrzeby pokarmu i byli gotowi uciec się do przemocy, aby tą potrzebę mieć zaspokojoną. Chcieli Jezusa porwać i obwołać królem. Nie pozwolił im na to, bo nie na takim panowaniu Mu zależało i nie zamierzał sprzedać swojej misji za tak łatwy i powierzchowny sukces. W zasadzie to właśnie zaoferował Panu Jezusowi już wcześniej szatan kusząc Go na pustyni. On jednak nie zamierza spełniać takich oczekiwań, wiernie wypełnia tylko Wolę swojego Ojca.
Ciekawy jest drobny szczegół, który Jan Ewangelista odnotowuje. Pan Jezus nie stworzył pokarmu dla ludzi z niczego, ale go rozmnożył ze skromnych zasobów bezimiennego małego chłopca. Oczywiście jego 5 chlebów i 3 rybki to było nic wobec pięciu tysięcy mężczyzn i zapewne o wiele jeszcze większej liczby kobiet i dzieci. Ale właśnie tego naszego „nic” Pan Bóg potrzebuje, aby spełniać z naszym udziałem swoje wielkie dzieła. Wzrastając w rozumieniu i szacunku dla Eucharystii, nie zapominajmy też o tym, co do nas należy, aby ona mogła się dokonywać.
Arcybiskup Józef Górzyński
Metropolita Warmiński