Rozważanie na Niedzielę Zmartwychwstania Rok C
Niedziela Zmartwychwstania Pańskiego, Rok C
(J 20, 1-9)
Nie ma Go w grobie – powstał z martwych… Ta największa nowina w dziejach ludzkości przebijała się do świadomości współczesnych bardzo stopniowo. Maria Magdalena, Piotr i Jan nie mieli wątpliwości, że Jezus został zabity i pochowany naprędce w grobie przed nastaniem szabatu. Ci biblijni świadkowie dochodzili do wiary w Zmartwychwstanie krok po kroku. Odsunięty kamień, pusty grób, pozostawione płótna – to wszystko w pierwszej chwili nasuwało podejrzenia jak najbardziej racjonalne. Rozumiemy to doskonale, bo choć nauka od tego czasu postąpiła znacząco do przodu, wszakże definitywny charakter śmierci pozostał i dla nas oczywisty. A jednak, to co po ludzku niemożliwe, jest właśnie podstawową prawdą naszej wiary.
Niedziela Zmartwychwstania Pańskiego jest punktem odniesienia wszystkich pozostałych niedziel w ciągu roku. Każdej niedzieli świętujemy właśnie Zmartwychwstanie. Dziś ta właśnie prawda staje się szczególnym podmiotem świętowania: „ukrzyżowany również za nas, pod Poncjuszem Piłatem został umęczony i pogrzebany. I zmartwychwstał trzeciego dnia, jak oznajmia Pismo”. Co to znaczy, że świętujemy Zmartwychwstanie? Jak to się ma do naszej osobistej rzeczywistości?
Świętowanie polega na zaangażowaniu całego człowieka w to, co świętuje. A cały człowiek, to jedność ducha, duszy i ciała. Duchem wierzę, duszą przeżywam, ciałem sprawuję znaki. Kiedy w ten sposób dopełnia się moje świętowanie, wkraczam w rzeczywistość, która jest tego świętowania podmiotem. Zmartwychwstanie Jezusa zaczyna mnie osobiście dotyczyć – On dla mnie z-martwych-wstaje tu i teraz. I od tej chwili już nie można pozostać wobec tego obojętnym, nie można ustosunkowywać się jedynie do katechizmowych treści. Świętuję – uczestniczę – jestem osobiście zaangażowany w to wydarzenie – Jezusa, który za mnie umarł i ze względu na mnie śmierć pokonał. A jest to wydarzenie tej miary, że zupełnie zmienia ono życie człowieka. Bez niego życie ludzkie ze swoimi blaskami i cieniami jest naznaczone piętnem beznadziei. Każda wartość jest przejściowa, każde cierpienie kwestionuje sens egzystencji. Skoro jednak Jezus przyszedł, aby swoim Zmartwychwstaniem wyzwolić mnie spod władzy śmierci, to to Jego Zmartwychwstanie zmienia wszystko w perspektywie mojego życia. Każda trudność, czy ból mogą być okazją do wzrostu, każdy sukces czy radość nie są już celem samym w sobie, ale przedsmakiem tego, do czego zmierzam w wieczności. Moje konkretne życie inaczej wygląda, inaczej jest przeżywane, inaczej wartościowane dlatego, że Jezus Zmartwychwstał, a ja w tym uczestniczę świętując.
A jeśli dla kogoś z nas trudna jest taka zaangażowana wiara w Zmartwychwstanie? Nie trzeba się tego obawiać. Przecież wspominani w czytanym dziś Słowie Bożym świadkowie Zmartwychwstania, mieli różne drogi dochodzenia do pełni wiary. Maria Magdalena potrzebowała czasu zatroskania o doczesne szczątki, których wszak nie było. Prawda dotarła do niej przez radosne emocje osobistego spotkania. Piotr poprzez wymowę faktów pojął coś, czego wcześniej zupełnie nie rozumiał w słowach. Jan doświadczył pewności dzięki otwartości swego serca na Mistrza. Każdemu z nas jest dane to, co mu do uwierzenia niezbędne. Wystarczy tęsknota za Zmartwychwstałym.
Arcybiskup Józef Górzyński
Metropolita Warmiński