Rozważanie na II Niedzielę Zwykłą Rok B
II Niedziela Zwykła, Rok B
(J 1, 35-42)
U progu okresu zwykłego w liturgii Kościoła słyszymy Ewangelię o powołaniu pierwszych uczniów. To nie jest wybór przypadkowy, bo nie ma liturgii bez Kościoła i nie ma Kościoła bez uczniów. Pierwsi uczniowie, którzy poszli za Jezusem, kierowali się autorytetem św. Jana Chrzciciela. Nie znali Jezusa osobiście, jeszcze nie słyszeli Jego nauczania, co najwyżej mogli być świadkami Jego chrztu w Jordanie. Ich mistrz, Jan Chrzciciel rozpoznając Mesjasza wchodzi w bardzo dramatyczny etap swojego życia. Spełnił swoje posłannictwo, pozostanie mu tylko umniejszyć siebie tak, aby wszyscy, którzy dotąd go słuchali, poszli za Jezusem. Jan Chrzciciel, oddając Jezusowi własnych uczniów, traci swoją pozycję proroka i nauczyciela – i choć jeszcze nie kończy się jego życie, odchodzi w przeszłość.
W swoim ostatnim prorockim słowie św. Jan Chrzciciel nazywa Jezusa Barankiem Bożym. Dla Izraelity to jednoznaczne skojarzenie z Barankiem paschalnym. Jan widzi więc w Jezusie doskonałą ofiarę za grzechy świata – i w taki to sposób streszcza całą Jego zbawczą misję.
Decyzja uczniów, którzy na słowo Jana poszli za Jezusem, wydaje się na razie bardziej spontaniczna niż gruntownie przemyślana. Poszli za człowiekiem, którego św. Jan wskazał im jako kogoś ważnego. Kim On jest – nie wiedzą. Jednocześnie z całą otwartością przyznają się do własnej postawy szukania prawdy. Chcą poznać Jezusa. W ten sposób dokonują od razu najwłaściwszego wyboru: kim jesteś, jak żyjesz, czego nauczasz – tego wszystkiego chcą się dowiedzieć u źródła, od samego Pana Jezusa. Z pewnością będą potrzebowali czasu, aby zgłębić tą prawdę. Ostatecznie naświetli im ją dopiero Duch Święty, ale od pierwszej chwili są pod wrażeniem spotkania: Jan zapamiętuje godzinę („było to około godziny dziesiątej”), a Andrzej dzieli się swoją fascynacją z bratem Piotrem.
Każdy człowiek, który spotyka Jezusa osobiście, dla którego On przestaje być teorią, jakąś mglistą postacią religijną, a staje się konkretną osobą, doświadcza swego rodzaju przewrotu kopernikańskiego. Przykład Szymona Piotra jest tu bardzo dobitny. Był rybakiem znanym miejscowej społeczności, jego życie było ustabilizowane i dosyć zwyczajne. Miał swoją rodzinę, swój zawód, plany i ambicje na miarę tego kim był i jakie wiódł życie. Czy mógł sobie wyobrazić, jak ono się zmieni i dokąd go zaprowadzi, na skutek tego jednego spojrzenia i słów, które posłyszał? Z pewnością – nie. Ale znając dalszą historię życia tego człowieka wiemy na pewno, że to spotkanie było jego największym szczęściem i błogosławieństwem. Z tą myślą patrzmy więc z ufnością i w naszą własną przyszłość. Każdy z nas, kto spotyka osobiście Pana Jezusa, i staje się Jego uczniem, będzie świadkiem wielkości i mocy Boga posługującego się niedoskonałymi narzędziami, czyli nami. A wszelka ludzka nędza zostanie w Nim pokonana – wszak jest Barankiem Bożym, który gładzi grzechy świata.
+ Józef Górzyński
Arcybiskupa Metropolita Warmiński