Rozważanie na II Niedzielę Bożego Narodzenia Rok B

Słowo stało się ciałem i zamieszkało między nami.

II Niedziela Bożego Narodzenia, Rok B

(J 1, 1-18)

Prolog Ewangelii wg św. Jana (jego początkowe wersety) opisuje rzeczywistość niemożliwą w zasadzie do wyrażenia. Mamy oto opis stworzenia świata, ale nie w narracji naukowej, lecz w postaci syntezy teologicznej. „Na początku”… Zanim świat powziął swój początek, istniał już byt odwieczny – Słowo. To Słowo było w niezwykłej relacji z Bogiem – w zjednoczeniu i wzajemnym ukierunkowaniu tak doskonałym, że dla nas niewyobrażalnym. Ich doskonała Miłość stała się praprzyczyną całego stworzenia. Nic tu nie ma z przypadku, ani też z jakiejś konieczności, czy przymusu. Miłość Boga Ojca i Słowa, czyli Boga Syna, aktem rozumu i wolnej woli tchnęła życie – powołała cały świat do istnienia.

Życie, o którym tu mowa, nie jest kategorią biologiczną. To jedynie biologiczne, kończy się przecież wraz ze śmiercią. Życie jednak jest cechą samego Boga i w takim znaczeniu jest nieprzemijające. Sam Bóg jest życiem. On swoim tchnieniem może powołać do istnienia człowieka. Jakże jest ważne, żeby się nad tą prawdą zatrzymać. Nie jest to wzniosła teoria, ale to zasada istnienia świata i z nim – człowieka. To Bóg jest dawcą i Panem życia – nie człowiek. Słuchając Boga, trwając z Nim we wspólnocie, uczestniczymy w pełni Jego życia. Zrywając tę relację tracimy życie i dlatego pogrążamy się w śmierci.

Wszystko, co pochodzi od Boga, jest dobre i słuszne. To nie Bóg stworzył zło. Ono weszło na świat jako produkt naszej wolnej woli. Bo Słowo, Boży Logos, było również skierowane ku człowiekowi, ale ten nie pozostał z Nim w doskonałej harmonii, na wzór harmonii jaka łączyła Boga i Słowo. Przeciwstawienie zła dobru nie wywodzi się więc z aktu stworzenia, ale ze sposobu słuchania i z odpowiedzi, jaką daje człowiek. Tak stało się po raz pierwszy w raju, a potem także wobec Słowa, które „przyszło do swojej własności, a swoi Go nie przyjęli”. Również historia każdego ludzkiego grzechu sprowadza się do odrzucenia Słowa.

Jednak Bóg nie rezygnuje nigdy z relacji miłości z człowiekiem. Nasza ciemność nie pochłonie nigdy tej światłości, jaką jest Bóg. W każdej chwili naszego życia możemy na nowo otwierać się na Słowo, przyjmować od Boga prawdziwe życie, mocą Jego miłości odnajdywać się w tej relacji jako Boże dzieci. Czy to wymaga od nas jakiejś nadzwyczajnej pokory? Wydaje się, że wręcz przeciwnie – to Bóg upokorzył się przed nami – „Słowo stało się ciałem i zamieszkało wśród nas”. Jego miłość nie cofnęła się przed takim uniżeniem, aby przełamać nieprzekraczalną dla człowieka barierę. Boga w Jego Boskiej naturze nie widzimy i nie jesteśmy zdolni poznać. Więc Bóg sam dał się poznać przez Jezusa Chrystusa, który przyjął ludzką naturę. Paradoks szalonej miłości…

Jakże więc na czasie są słowa Prologu w okresie Bożego Narodzenia. Bo jest to czas świętowania Bożej Miłości, która objawiła się człowiekowi. „Z Jego pełności wszyscy otrzymaliśmy – łaskę po łasce.”

+ Józef Górzyński
Arcybiskup Metropolita Warmiński