Rodzina, kapłani, a także mieszkańcy Szczytna pożegnali ks. prałata Lecha Lachowicza. Wieloletni proboszcz parafii pw. Św. Brata Alberta Chmielowskiego zmarł w wyniku obrażeń po brutalnym pobiciu, do którego doszło na początku listopada. – Tej uroczystości miało dziś nie być. Nie tak mieliśmy się żegnać – podkreślał na początku mszy pogrzebowej ks. kan. Andrzej Wysocki, dziekan Dekanatu Szczytno. Ostatnie pożegnanie szczycieńskiego kapłana zgromadziło tłumy wiernych.
Ostatnie pożegnanie ks. prałata Lecha Lachowicza

Ostatnie pożegnanie ks. prałata Lecha Lachowicza
Uroczystość pogrzebowa w kościele pw. Świętego Brata Alberta Chmielowskiego w Szczytnie rozpoczęła się od nabożeństwa różańcowego. Zarówno w kościele, jak i przed świątynią zgromadziło się wielu mieszkańców Szczytna i okolicznych miejscowości. Widać było łzy wzruszenia i smutek po stracie proboszcza Lachowicza – Uczestniczył we wszystkich naszych uroczystościach rodzinnych, udzielał ślubu naszym dzieciom. Był bardzo inteligentnym człowiekiem, wspaniałym, ciepłym, oczytanym. Wielka strata dla całego Szczytna – wspomina Stanisława Gerwel, mieszkanka Szczytna.
Mszy świętej pogrzebowej przewodniczył abp Józef Górzyński. Metropolita warmiński, zwracając się do zgromadzonych wiernych w kazaniu, podkreślał, że wszyscy zgromadzeni stoją dziś wobec nieoczekiwanej i brutalnej śmierci – Taka śmierć rodzi szczególną zadumę i napełnia wyjątkową trwogą. Słyszymy jednak słowa Chrystusa: niech się nie trwoży serce wasze. Ksiądz Lech poświęcił całe swoje życie głoszeniu chrystusowego zwycięstwa nad złem, grzechem i śmiercią. Zło brutalnie odreagowało na nim swym zbrodniczym piętnem, ale na pewno go nie zwyciężyło. On bowiem całym swoim życiem stanął po stronie Zwycięzcy śmierci, piekła i szatana – mówi metropolita warmiński.
Metropolita warmiński apelował, by w obliczu tej bezsensownej śmierci bardziej wsłuchiwać się w słowa natchnione niż w ludzkie oceny i refleksje. – Choć te ostatnie cisną się nam do głów, bo nawet w świecie, w którym codziennie zalewają nas obrazy ludzkiego okrucieństwa, ta śmierć kapłana wstrząsnęła nami wszystkimi. W jej kontekście nie sposób uwolnić się od refleksji nad skalą deprawacji, jaką zło może poczynić w człowieku. Do czego człowiek może być pchnięty z motywów, które jakkolwiek opisane, mają swoje źródło w złu i są tego zła emanacją? Jednakże nie do zła należy ostatnie słowo. Zło zostało pokonane, a my znamy jego Zwycięzcę. Ksiądz Lech poświęcił całe swoje życie głoszeniu Chrystusowego zwycięstwa na złem, grzechem i śmiercią. Zło brutalnie odreagowało na nim jego posługę swym zbrodniczym piętnem, ale na pewno go nie zwyciężyło. On bowiem całym swoim życiem stanął po stronie Zwycięzcy śmierci, piekła i szatana – mówił pasterz.
Prosił, by swoich serc i umysłów nie napełniać nienawiścią czy złorzeczeniem. Jako uczniowie Chrystusa mamy się modlić za sprawcę i wszystkich zło czyniących, o ich przemianę i uwolnienie od zła. – Módlmy się, aby dobry Bóg był dla nich, tak jak i dla nas, miłosierny. W dniu wspomnienia Najświętszej Maryi Panny Ostrobramskiej, Matki Miłosierdzia wzywamy w tej intencji Jej przemożnego wstawiennictwa. Boskiemu miłosierdziu i boskiemu sądowi powierzamy i sprawcę i ofiarę. My zwracamy się do Chrystusa. On, który mówi do nas „Niech się nie trwoży serce wasze” jest dla nas nadzieją i pociechą. Dla śp. ks. Lecha był Drogą, był Prawdą, był i pozostanie na wieczność Życiem – podkreślał abp Górzyński.
Na zakończenie Eucharystii, wierni mogli wysłuchać przemówień osób, które w sposób szczególny chciały pożegnać zmarłego kapłana. W tym gronie znaleźli się m.in. koledzy z wojska. To z nimi w latach 1971-1973 jako kleryk odbywał przymusową służbę wojskową w jednostce w Brzegu nad Odrą – Byłeś bardzo przyjacielski dla każdego z nas. Kochałeś nas jak braci, a my kochaliśmy ciebie. Dziękujemy za wszystkie nasze spotkania. Odszedłeś, ale głoś chwałę Boga tak, jak to czyniłeś przez całe życie kapłańskie. Dlatego mówię: do zobaczenia w niebie – wspomina ks. Stanisław Markowski.
Swojego proboszcza żegnali również mieszkańcy Szczytna. – Nasz przyjacielu, żegnamy cię w dniu dzisiejszym i nikt z nas nie jest w stanie się z tym pogodzić. Zbrodniarz, który cię zabił, zadał tak naprawdę cios w każde z naszych serc. Każde z naszych serc pękło. Jedyne, co nam dzisiaj zostaje, to mieć nadzieję i wiarę, mieć dziękczynienie za to, co dla nas zrobiłeś. Zbudowałeś nie tylko kościół. Zbudowałeś społeczność, która tak licznie przybyła, żeby ci za wszystko podziękować. Nigdy o tobie nie zapomnimy. Dziękujemy księże proboszczu, nasz przyjacielu – mówił burmistrz Szczytna Stefan Ochman.
– Był to wyjątkowy człowiek. Miał swoje zasady. Był serdeczny, otwarty, przyjacielski – mówi Piotr Kubiński, mieszkaniec powiatu szczycieńskiego.
Po mszy świętej kondukt żałobny udał się w kierunku cmentarza komunalnego w Szczytnie, gdzie pochowano ks. prałata Lecha Lachowicza.
Ks. prałat Lech Lachowicz urodził się w Lidzbarku Warmińskim w 1952 roku. Święcenia kapłańskie otrzymał z rąk biskupa Józefa Drzazgi w 1976 roku. Był wikariuszem m.in. w Olsztynie, Bartoszycach i w Gołdapi. W 2001 r. został mianowany kapelanem honorowym Jego Świątobliwości Jana Pawła II. Był pierwszym proboszczem parafii Św. Brata Alberta Chmielowskiego w Szczytnie. Podjął się budowy kościoła parafialnego i plebani. Funkcję proboszcza sprawował przez 34 lata, aż do śmierci, czyli do 9 listopada 2024 r. Na początku listopada został brutalnie pobity na plebanii. Lekarze przez niemal tydzień walczyli o jego życie.
Bartosz Gołębiowski/ArchWarmiaMedia