Niedziela Palmowa 2024

Kazanie abpa Józefa Górzyńskiego wygłoszona 24 marca 2024 roku w Niedzielę Palmową w konkatedrze św. Jakuba w Olsztynie.

Niedziela Palmowa 2024

Drodzy Siostry i Bracia

Niedziela Palmowa, która wprowadza nas w Wielki Tydzień, odwołuje nas do dwóch biblijnych wydarzeń. Pierwsze, to uroczysty wjazd Pana Jezusa do Jerozolimy dokładnie tydzień przed zmartwychwstaniem, i drugie, to wydarzenia z Wielkiego Piątku, dnia chrystusowego procesu, męki i śmierci na Krzyżu. W refleksji nad przytoczonymi dzisiaj wydarzeniami najczęściej przykuwa naszą uwagę uderzająca czasowa bliskość niedzielnego „hosanna Synowi Dawidowemu” i wielkopiątkowego „ukrzyżuj, ukrzyżuj Go”. Jest to refleksja nie tyle nad Chrystusem i Jego dziełem, co nad uczestnikami tych wydarzeń. To dla nas ważne, bo i my dzisiaj słuchając odczytanych nam w liturgii biblijnych opisów jesteśmy w istocie wezwani do refleksji nad sobą. To, co stanowi sedno tych rozważań, to fundamentalna dla nas i dla każdego myśl, że nikt z nas nie zrozumie siebie bez zrozumienia kim dla nas jest Chrystus i czego dla nas dokonał. Pamiętamy z jaką mocą tę prawdę podkreślał św. Jan Paweł II kiedy wołał, że „człowieka nie można zrozumieć bez Chrystusa”.

Świadomość tej prawdy była w Kościele od zawsze. Sugestywnie nauczali jej Ojcowie Kościoła. Posłuchajmy jak o męce Chrystusa i tym, co dla nas wynika z chrystusowego Krzyża nauczał w V wieku św. Leon Wielki, papież:

Prawdziwy czciciel męki Pańskiej tak będzie patrzył oczyma serca na ukrzyżowanego Jezusa, aby w Jego ciele rozpoznawać własne ciało. Niech zadrży w obliczu męki swojego Zbawiciela wszystko, co istnieje na ziemi. Niech rozpadną się skały niewiernych serc i niech powstaną ci, którzy byli obciążeni grobowym kamieniem śmiertelności, usunąwszy ciężką zaporę grzechów. Niech się ukażą w świętym mieście, to znaczy w Kościele Bożym, znaki przyszłego zmartwychwstania, aby to, co kiedyś ma się stać z ciałami, dokonało się już teraz w sercach.

Nikt ze słabych nie będzie pozbawiony udziału w zwycięstwie krzyża i nie ma nikogo, komu by nie przyszła z pomocą modlitwa Chrystusa. Jeżeli bowiem była ona pożyteczna dla okrutnych Jego prześladowców, to o ileż bardziej wesprze tych, którzy się do Niego nawracają! Usunięta została przecież niewiedza i zmniejszyły się trudności, a ów miecz ognisty, który bronił wstępu do krainy życia, został wygaszony świętą krwią Chrystusa.

Z nastaniem prawdziwego Światła rozproszyły się ciemności starodawnej nocy. Lud chrześcijański został zaproszony do udziału w bogactwach raju, a wszyscy odrodzeni mają otwarty powrót do utraconej ojczyzny, jeżeli ktoś sam nie zamknie sobie drogi, którą nawet wiara łotra potrafiła otworzyć.

Niechże nas zatem nie pochłaniają tak gorączkowo i bez reszty sprawy doczesne, żebyśmy nie mogli dążyć całą siłą serca do upodobnienia się z naszym Zbawicielem. On bowiem wszystko uczynił i wycierpiał dla naszego odkupienia, aby moc, która była w Głowie, przeszła również i w ciało.

Bo najpierw, czyż przyjęcie naszej natury przez Bóstwo, dzięki czemu „Słowo stało się ciałem i zamieszkało wśród nas”, wyłączyło jakiegoś człowieka z zasięgu Jego miłosierdzia, oprócz tych, co są Mu niewierni? Któż będzie pozbawiony wspólnej natury z Chrystusem, jeśli przyjmuje z powrotem Przyjmującego i odrodzi się z tego samego Ducha, z którego On został zrodzony? A dalej, kto nie rozpozna w Nim swoich własnych słabości? Kto nie zauważy, iż takie rzeczy, jak przyjmowanie pokarmu, potrzeba snu, troski wynikające ze strapień czy łzy współczucia, były u Niego objawem naszej słabej natury? Toteż żeby tę naturę uzdrowić z zastarzałych ran i oczyścić z brudu grzechowego, Jednorodzony Syn Boży stał się również Synem Człowieczym, aby Mu nic nie brakowało z prawdziwego człowieczeństwa i z pełni Boskości.

To nasze ciało spoczywało martwe w grobie, a trzeciego dnia zmartwychwstało i wstąpiło ponad wszelkie wysokości nieba, aby zasiąść po prawicy Ojca. Jeżeli więc będziemy kroczyć drogą przykazań, nie wstydząc się wyznawać tego wszystkiego, co On uczynił dla naszego zbawienia w poniżeniu przyjętego ciała, wówczas i my także zostaniemy podniesieni do uczestnictwa w Jego chwale, gdyż z całą oczywistością spełni się to, co zapowiedział: <Do każdego, który się przyzna do Mnie przed ludźmi, przyznam się i Ja przed moim Ojcem, który jest w niebie>” (Św. Leon Wielki, Kazanie 15, O męce Pańskiej, 3-4).

Tylko ci, którzy przylgnęli sercem do Jezusa, którzy przez miłość poznali kim On naprawdę jest, którzy pojęli Jego Krzyż, zdolni są by przy Nim trwać, by w Jego światłości zrozumieć siebie – kim ja jestem jako człowiek, i tylko ci nie będą uwiedzeni przez świat miotając się z dnia na dzień między „hosanna” i „ukrzyżuj Go”.