Modlitwa za zmarłych pracowników seminarium Hosianum i Wydziału Teologii UWM
Kapłani oraz społeczność seminaryjna zebrali się na wspólnej modlitwie w kościele seminaryjnym. Tam Eucharystii przewodniczył abp Józef Górzyński. Na wstępie, metropolita warmiński podkreślał, że ta modlitwa to wdzięczność za życie i działalność osób związanych z olsztyńskim Hosianum – To ludzie, którzy mieli szczególny wkład w życie formacyjne kapłanów i dlatego są szczególnie zapamiętywani. Ta pamięć nie może być tylko wspominkowa, ale powinna mieć też charakter najgłębszy, czyli modlitewny – mówi abp Józef Górzyński, metropolita warmiński.
Zebrani na wspólnej modlitwie, modlili się zarówno za osoby duchowne, jak i za świeckich, którzy zmarli od czasów drugiej wojny światowej – Są to zmarli biskupi, którzy byli na czele naszego seminarium, rektorzy, wychowawcy, wykładowcy oraz alumni. Wspominamy także pracowników świeckich, spowiedników, ojców duchownych, naszych kleryków oraz siostry zakonne – ks. dr Wojciech Kotowicz, rektor Wyższego Seminarium Duchownego Hosianum w Olsztynie.
Homilię wygłosił ks. dr hab. Paweł Rabczyński. – Modlitwa za zmarłych przepełniona jest nadzieją, że ci, którzy za życia karmili się Ciałem Chrystusa, będą mieli udział w Jego zmartwychwstaniu. On przyjmie ich do społeczności świętych. Sam Bóg otrze z ich oczu wszelką łzę, a śmierci już odtąd nie będzie, ani żałoby, ani krzyku, ni trudu. Bo pierwsze rzeczy przeminęły – zauważał ks. Rabczyński.
Wskazywał na chrześcijańską nadzieję, którą powinniśmy się kierować. Ona prowadzi nas ku pewności, że spotkamy się ze zmarłymi w królestwie Ojca. – Chrześcijańska cnota nadziei wyrywa nas z marazmu biernego oczekiwania na śmierć. Każe nam mieć marzenia i plany na przyszłość; dzięki niej do czegoś dążymy. Nie jesteśmy biernymi obserwatorami życia. Dla niektórych ludzi nadzieja kończy się wraz ze śmiercią – podkreślał ks. Paweł i cytował słowa Dante Alighieriego, który w „Boskiej komedii” umieścił nad bramą piekła napis: „Porzućcie wszelką nadzieję”. – Nadziei nie mają ci, którzy przez własne złe czyny skazali się na oddzielenie od Boga – mówił.
Przypominał, że całe życie Zbawiciela było krzyżem i takie musi być życie tych, którzy Go naśladują. – Byłoby jednak rzeczą niesłuszną, uważać krzyż za nieszczęście. Bóg jest szczęściem. Kiedy rośnie w nas Jego obraz, zwiększa się nasza szczęśliwość. Jest to szczęście, jakiego świat dać nie może. Bóg jest naszą skałą, twierdzą, mocnym fundamentem i tylko na tym fundamencie możemy zbudować coś trwałego. Nasza chrześcijańska nadzieja jest pewna i ma imię, to Jezus Chrystus żywy – podkreślał kaznodzieja.
Swoją modlitwą kapłani i klerycy objęli prawie 120 osób.
Bartosz Gołębiowski/ArchWarmiaMedia