Homilia na Uroczystość Najświętszego Ciała i Krwi Pańskiej Rok C
Boże Ciało 2019 r.
Drodzy Siostry i Bracia
W tekstach Ewangelii odczytywanych podczas corocznej procesji Bożego Ciała Pan Jezus mówi nam, podobnie jak wtedy swoim uczniom o Tajemnicy Eucharystii. Mówi na wiele sposobów aby nam tę Tajemnicę jak najbardziej przybliżyć, gdyż w Niej zawiera się i uobecnia Jego zbawcze dzieło, którego dokonał abyśmy otrzymali udział w życiu wiecznym. Tylko udział w tym zbawczym dziele daje udział w życiu wiecznym. Chodzi o rzeczywistość, która dokonuje się ze względu na nas i dzieje się między doczesnością i wiecznością. Odwieczny Bóg wkracza w naszą doczesność i dokonuje dzieła, przez które nam umożliwia drogę do wieczności. Jest to prawdziwe Misterium. Właśnie to Misterium pozostawia nam Pan Jezus w Eucharystii. Nie mamy tu na ziemi ani większego Daru ani większej Tajemnicy. Nie dziwi zatem, że ci, którzy w Eucharystię wierzą i w Niej uczestniczą pragną tej swoje wierze dać jak najokazalszy wyraz. Stąd nasze procesje Bożego Ciała z ich okazałością i stąd nasza na nich obecność.
W refleksji człowieka nad swoim życiem najbardziej przeraża go ulotność i przemijalność wszystkiego. Dla żyjących w czasie wszystko jest czasowe, doczesne, wszystko przemija, całe życie przemija. Nawet pamięć staje się ulotna. A zatem jaka jest wartość tego wszystkiego? Jaka jest wartość czegoś, co przemija? Jaki ma sens coś, co ginie bezpowrotnie? Kiedy Pan Jezus naucza tłumy i kiedy dokonuje cudów ma przed sobą ludzi głodnych i słowa i chleba. Doskwiera im brak prawdy i brak dóbr doczesnych. Zaspokojenie tych dóbr nasyca ich, ale do czasu. Tak było przy rozmnożeniu chleba, o którym słyszeliśmy przed chwilą. Głód powróci i będzie potrzebował nowego zaspokojenia. Prawdziwą nowością w nauczaniu i w cudownych znakach Pana Jezusa nie jest zaspokojenie doczesnych potrzeb, choć one jak wtedy tak i dzisiaj najskuteczniej gromadzą tłumy wokół Pana Jezusa. Istotą chrystusowego nauczania i działania było i jest wprowadzanie w świat doczesny tego co wieczne; w świat przemijania tego co trwa; w świat niepewności tego co jedynie pewne, bo zagwarantowane przez Boga samego; w świat ludzki tego co boskie.
Tylko Bóg ma taką moc, by doczesność przemieniać w wieczność. By chleb, który nasyca tylko na jakiś czas uczynić pokarmem na wieczność, po którym już nikt „łaknąć nie będzie”. Bo „kto ten chleb spożywa, będzie żył na wieki”. Uczy Chrystus: „Kto spożywa moje Ciało i Krew moją pije, ma życie wieczne, a Ja go wskrzeszę w dniu ostatecznym”. Eucharystia to dar od Boga, abyśmy naszemu życiu słabemu, przemijającemu, nietrwałemu i ulotnemu nadawali cechy życia wiecznego, trwałego i radosnego, na miarę radości nieba a nie ulotnych radości tego świata.
Eucharystia jest jednak darem, a zatem czymś, co człowiek może przyjąć, bądź odrzucić. Dla tych, co uwierzyli Chrystusowi i poszli za Nim, dla chrześcijan, trudno pojąć jak taki Dar można odrzucić. Jak można nie pragnąć pełni życia? Jak można zadowalać się jedynie chwilą, czymś co przemija, nie pragnąc pełni szczęścia? Świat potwierdza, że jednak można. Można zadowolić się doczesnością i urokami, które ona niesie. Szczególnie kiedy łatwo po te uroki sięgnąć. Można zamknąć się w doczesności i nazwać to racjonalną postawą, bo zamkniętą w tym, co da się zmierzyć i doświadczalnie poznać. Skoro świat ducha i wieczności nie poddaje się naszym miarom uznajemy, że nie istnieje realnie a jedynie w wierzeniach i pragnieniach ludzi niezdolny do porzucenia marzeń o wieczności. Tak postrzegani są dzisiaj chrześcijanie. Gestem wyrozumiałości wobec nich jest to, że pozwala się im mieć takie marzenia, byle by tylko nie zakłócali nimi świata tych, co są od takich marzeń wolni. Najlepiej gdyby ta ich wiara przeżywana była bezobjawowo i ze wstydem z racji na swoją ciemnotę.
A tymczasem chrześcijanin czuje się oświecony i to Bożą światłością, jest dumny ze swojej wiary i pragnie ją manifestować. Więcej, chociaż wiara w swej istocie jest osobistą relacją z Bogiem to ma charakter wspólnotowy, wpływa na społeczność w której chrześcijanin żyje i ją kształtuje. Taka jest jej natura i takie są zadania, które Chrystus zlecił swoim uczniom. Otrzymali ten dar nie tylko dla siebie ale dla świata, który to świat mają powinność przemieniać. I chrześcijanie zawsze to czynili. Uczyli pogański świat miłości bliźniego i niezbywalnej godności każdego człowieka. Utrwalali w świadomości pokoleń prawa człowieka, które, jak uczą filozofowie, nie są wbrew powszechnemu mniemaniu prawami natury, jak prawo grawitacji. Te prawa mógł ogłosić tylko Bóg. I Chrystus to uczynił. A chrześcijanie ponieśli je do świata. Dzisiaj świat nieświadom tych ewangelicznych wartości, na których został zbudowany z zaciekłością i z nienawiścią obraca się przeciwko nim. Postrzega je jako zagrożenie. Trudno nam to pojąć, bo nie sposób zrozumieć, jak dobro, które ma oblicze Boskiego Zbawiciela można postrzegać jako zagrożenie. Chyba że człowiek powywraca te pojęcia. Jest do tego zdolny. Ale czy świadom skutków takiego działania?
Ostatnio przypominaliśmy sobie słowa św. Jana Pawła II z pierwszej pielgrzymki do Polski sprzed 40-tu laty, w których napominał, że nie można wykreślać Chrystusa z dziejów naszej Ojczyzny, bo nie można człowieka zrozumieć bez Chrystusa, bo człowiek bez Chrystusa nie zrozumie ani samego siebie ani świata, w którym żyje. Na ile te słowa były i są dla nas drogowskazem na drogach osobistego i wspólnotowego życia? Na czym chcemy budować nasz obecny świat? Łatwo jest wyszydzić świętości ale co zaproponujemy w zamian? Przenicowane i na nowo zdefiniowane pojęcia brzmią mało przekonująco w odniesieniu do doczesności. A co z wiecznością? Dla nas sama doczesność, choćby najwspanialsza, to za mało jak na człowieka. Oferty, którą w tym względzie przynosi Chrystus żaden ideolog tego świata nie przebije. Bo jest to prawda boska i w swej boskości doskonała. Jako chrześcijanie tej boskiej prawdy mamy być świadkami.
Chrystus nie pozostawiał wątpliwości swoim uczniom co do tego jak świat będzie reagował na Jego naukę, której oni będą świadkami. Staną się podobnie jak On sam „znakiem sprzeciwu”. Historia Kościoła potwierdza to na każdym etapie jego dziejów. Nie mamy zatem złudzeń. Mamy natomiast zadanie, by na miarę naszych czasów dać świadectwo prawdzie. By chrystusowe orędzie zbawienia także i dzisiaj było dostępne i czytelne dla wszystkich, także i dla tego świata, który Nim gardzi. Wiemy, że Chrystus Pan posyłając nas do świata nie daje nam tylko wskazówek co czynić, daje nam także siły do działania. Dlatego pozostaje z nami w znaku pokarmu. Dlatego Eucharystia jest naszą mocą. Kto ten pokarm przyjmuje mierzy się ze złem i słabościami nie tylko w oparciu o własne siły. Nasz Bóg choć umarł na Krzyżu jest Bogiem mocnym – wszechmocnym. Na Krzyżu ta moc się objawiła a w Eucharystii się uobecnia. Uczestnicząc w Eucharystii i przyjmując Boski Pokarm jesteśmy tą mocą napełniani. Nie jesteśmy zatem wobec świata bezbronni. Trzeba nam tylko dobrze zrozumieć czym jest dla nas Eucharystia i dążyć do tego, by mieć w Niej zawsze pełny udział. Amen.