Do głębi własnego serca
Codzienna Eucharystia, adoracja Najświętszego Sakramentu, konferencje i rozmowy przy kawie z diakonami, aby poznać ich drogę z Chrystusem, usłyszeć, jakie pytania oni stawiali sobie, kiedy rozpoznawali swoją drogę życia. A wszystkiemu przyświecała prośba „Wskaż mi drogę”.
– Wychodzimy z założenia, że Pan Bóg ma plan wobec życia każdego z nas i chodzi o to, aby postarać się rozeznać go. Dużo mówiliśmy na temat powołania kapłańskiego, ale też i na temat rozeznawania – wyjaśnia rektor „Hosianum” ks. Hubert Tryk.
Osobiście mówił młodym wiele na temat rozeznawania. – Chodzi o nasze wewnętrzne poznawanie powołania, tego że Pan Bóg wzywa kogoś do kapłaństwa. Odwoływałem się do treści biblijnych pokazujących osoby i momenty ich powoływania – dodaje rektor.
Odkrywanie swojej drogi to na pewno dialog z samym sobą i z Bogiem. Dziś raczej stronimy od ciszy, momentów, kiedy zaczynamy wchodzić w głębię siebie, zastanawiając się nad sensem życia, nad miejscem Boga w codzienności. – I właśnie czas rekolekcji jest momentem spotkania z sobą, zwłaszcza z głębią własnego serca, z własnymi pragnieniami. Dlatego pierwszego dnia wyszliśmy odpytania Jezusa, które zadał uczniom Jana idącym za nim: „Czego szukasz?”. Samo zadanie sobie takiego pytania jest pierwszym krokiem w głąb własnego serca – mówi ks. Tryk.
Zauważa, że dziś trudno jest młodym znaleźć taką przestrzeń i czas, żeby pobyć ze sobą. – Fakt, że ci młodzi wybrali taką formę spędzenia końcówki ferii, wskazuje na to, że mają już kontakt z sobą, że potrafią słuchać pragnień swojego serca. Trzeba im pomóc, by nabrali zaufania, że to, co słyszą w sercu, to głos miłującego ich Boga – dodaje rektor.
W rekolekcjach powołaniowych wzięło udział 27 uczestników z różnych miejscowości archidiecezji. – Kiedy dziś rozmawia się z młodzieżą, często mam wrażenie, że oni naprawdę nie wiedzą, co chcą robić w życiu. Nie tylko jaki zawód wybrać czy na jakie studia pójść. Oni w ogóle nie mają perspektywy. Dlaczego? Bo nie mają wiary w nieśmiertelność duszy i w to, że Bóg przygotował dla nich genialny plan. Podczas tych rekolekcji umożliwialiśmy poprzez modlitwę uczestnikom słuchanie głosu Pana. Tak naprawdę nie mogliśmy zaoferować nic więcej, bo nikt z nas nie jest jakimś coachem, kierownikiem czy mędrcem, który powie, jak żyć. Umożliwiamy to, że uczestnik poprzez słowo Boże, poprzez sakramenty i wyciszenie próbował usłyszeć, co mówi Pan, gdzie go powołuje. I rzeczywiście młodzi rozmawiają i zadają pytanie – mówi diakon Rafał Rozumowicz.
– Pomyślałem, że nigdy nie byłem na takich rekolekcjach, a czasem mam myśli, jaką drogą mam pójść – mówi Jakub z Olsztyna. – To jest bardzo dobre miejsce, aby poznać powołanie kapłańskie, ale też i powołanie do życia w małżeństwie – dodaje. Wspomina chwilę sprzed kilku lat, kiedy usłyszał o św. Ignacym Loyoli. Św. Ignacy czytał żywoty świętych i książki o rycerstwie. – Jedno i drugie go pociągało. Ale dostrzegł subtelną różnicę, że kiedy czytał o świętych i odkładał książkę, czuł w sobie spokój. Kiedy czytał o rycerzach czuł się poruszony i lekko niespokojny. Ja też w swoim życiu zacząłem na to zwracać uwagę, co mi daje wewnętrzny pokój, co buduje we mnie harmonię. Czy na spacerze, czy kiedy jadę autobusem zastanawiam się, co daje mi uczucie spokoju – wyjaśnia Jakub.
Zauważył, że będąc w środowisku wierzących, młodzi zastanawiają się nad życiem, nad swoją przyszłością. – A kiedy jestem wśród osób niewierzących i rozmawiam, słyszę od młodych, że przecież życie nie ma sensu, po co się w ogóle zastanawiać, co robić w życiu. Co będzie, to będzie – podkreśla.
Krzysztof Kozłowski/Instytut Gość Media