Kazanie abpa Józefa Górzyńskiego, metropolity warmińskiego wygłoszone na Mszy św. Rezurekcyjnych, 31 marca 2024 roku w konkatedrze św. Jakuba w Olsztynie.
Wielkanoc 2024

Wielkanoc 2024
Wielkanoc 2024
Drodzy Siostry i Bracia
Niedziela Zmartwychwstania, to właśnie ów „pierwszy dzień po szabacie”. Jeśli czytamy dziś tę Ewangelię, to po to, by uzmysłowić sobie, że właśnie nas ona dzisiaj dotyczy. Jak możemy się w niej odnaleźć? Gdzie jest w niej dla nas miejsce? Czas akcji, miejsce i postaci – to wszystko przemawia do nas, wszystko znajduje w nas swoje odbicie…
Czas akcji to przełom nocy i budzącego się dnia. Noc jest tu obecna z całą wymową swojej ciemności: nieszczęścia i zła, które się wydarzyło, zaprzepaszczonych nadziei, braku perspektyw, osamotnienia, lęku. Ta noc trzyma jeszcze w swoich szponach Marię Magdalenę, gdy kobieta wyrusza, by kontynuować sprawy poprzednich dni, dokończyć procedur pogrzebowych, które przerwał szabat. Ona nie patrzy w przód, nie liczy na żadną świetlaną przyszłość. Zgnębiona, chce tylko zamknąć tragiczną przeszłość.
Ale z kolei budzi się świt i w jego niepewnym jeszcze świetle zdołała dojrzeć kamień odsunięty od grobu. Nie tego się spodziewała, ale ten widok nie budzi w niej jeszcze nadziei, raczej trwogę na myśl o rabunku zwłok. Niczego sama nie docieka – biegnie ze swym przerażeniem do uczniów. Dopiero gdy dwaj z nich, już za dnia, wchodzą do grobu, rozbłyska nieoczekiwana nadzieja – przebił się wreszcie blask prawdy o zmartwychwstaniu!
W ten sposób grób stał się punktem zwrotnym w dziejach świata. Każdy inny grób byłby raczej miejscem smutnej zadumy nad stratą. Ale ten jeden grób był pusty! Grób, w którym złożono Jezusa, przekonał wchodzących, że spełniła się właśnie obietnica zwycięstwa nad śmiercią – Ten, którego tu złożono po okrutnej kaźni, powstał z martwych!
Możemy przymierzyć się do każdej z osób, o których tu słyszymy, porównać do nich naszą duchową sytuację, stan naszej wiary. Ale jest jeszcze w słowach tej Ewangelii Wielki (na pozór) Nieobecny: Zmartwychwstały Pan. Choć nie czytamy tutaj o Jego czynach, słowach, czy choćby samej obecności, to jednak spotykamy Go może tym bardziej dojmująco: to On jest gotów wypełnić sobą pustkę każdej ludzkiej rozpaczy, to On rozświetli choćby najczarniejszą noc, to On ofiarowuje nadzieję i moc działania ku przyszłości.
U żadnej z tych osób, o których tu słyszymy (Marii Magdaleny, Szymona Piotra ani u tego drugiego – Umiłowanego ucznia) nie widać było – aż do tej chwili – ani wiary, ani nadziei, iż śmierć nie będzie miała ostatniego słowa. Tliła się tylko słaba – bo po ludzku jakże niedoskonała – miłość do Pana Jezusa. To miłość przygnała Marię nocą do grobu, to miłość poderwała do biegu Piotra i Jana, gdy co sił popędzili w jego kierunku. Ta miłość, jakby w tej chwili zawiedziona, okazała się wystarczająca, by odzyskać wszystko pozostałe: nadzieję, wiarę i światło prawdy. Ich ludzka miłość, tak mała i słaba, że mogli się nią zawstydzić – dla Boga okazała się wystarczająca. I tak będzie już zawsze.
Radość zmartwychwstania to nie radość z tego, co ma kiedyś się stać ale to radość z tego, co już się dziać może. Jeśli zmartwychwstanie jest udziałem w życiu Boga, to przedsmak tej rzeczywistości daje nam Bóg już tu na ziemi. Tym jest i tak winno być rozumiane nasze uczestniczenie w sakramentach. To, co otrzymujemy przez łaskę sakramentów, poczynając od chrztu, to odrodzenie do nowego życia w Chrystusie. Św. Paweł mówi nam dzisiaj: „Umarliście bowiem i wasze życie jest ukryte z Chrystusem w Bogu”.
Na drodze do zmartwychwstania musimy się zmierzyć z lękiem przed umieraniem. Wbrew pozorom nie chodzi tu tylko o lęk przed utratą ziemskiego życia. Prawdziwą przeszkodą staje się konieczność uśmiercenia w sobie przyczyny śmierci, czyli grzechu. Nie da się pominąć tego porządku: najpierw śmierć a potem zmartwychwstanie. Bez uśmiercenia grzechu nie ma zmartwychwstania. Chrystus zmartwychwstał jako pierwszy, bo jako jedyny uśmiercił grzech. A my dzisiaj słyszymy, „że każdy, kto w Niego wierzy, przez Jego imię otrzymuje odpuszczenie grzechów”. Znaczy to, że staje się zdolny do uczestniczenia w zmartwychwstaniu. Droga do zmartwychwstania wiedzie przez uśmiercenie grzechu, a tego może dokonać w nas tylko Chrystus, jedyny zwycięzca grzechu. On, jako jedyny nasz Nauczyciel, mówi nam jak to należy uczynić i daje nam moc aby to się w nas dokonało. Tę moc przekazał Apostołom już w dniu zmartwychwstania: „tchnął na nich i powiedział im: <Weźmijcie Ducha Świętego! Którym odpuścicie grzechy, są im odpuszczone, a którym zatrzymacie, są im zatrzymane>”. A zatem, pytanie o mój udział w zmartwychwstaniu jest pytaniem o to, czy mocą Chrystusa uśmierciłem w sobie grzech. Jest to pytanie o moje życie według Bożych przykazań i o moje życie sakramentalne. O tym mówili nasi przodkowie, kiedy zaznaczali, że należy „żyć po Bożemu”. Bez takiego życia radość zmartwychwstania pozostanie tylko odległą ideą, być może pożądaną ale abstrakcyjną.
Świadkami pustego grobu byli nie tylko Maria Magdalena i uczniowie Jezusa, także żołnierze i ich zwierzchnicy. O tym, co się zdarzyło w poranek zmartwychwstania wiedziało wielu ale tylko ci, co uwierzyli i przyjęli Ducha Świętego otrzymali dar nowego życia w Chrystusie. Uwierzmy zatem Chrystusowi, zechciejmy żyć według Jego przykazań i przyjmijmy łaskę Jego sakramentów a zmartwychwstanie stanie się już dziś naszym udziałem. Amen.