Rozważanie na XXXIII Niedzielę Zwykłą Rok B
XXXIII Niedziela Zwykła, Rok B
(Mk 13, 24-32)
Cyklicznie powtarza się sytuacja, że jakieś grono osób, jakiś współczesny „prorok” ogłasza datę końca świata. Termin mija, wszyscy zapominają, niektórzy muszą wyrzucać nagromadzone na tą okazję zapasy kaszy i ryżu, a po jakimś czasie znów mamy rewelację z kolejną zapowiedzią. A co na to Pan Bóg i słowo Boże dzisiejszej Ewangelii?
Wydaje się, że również Pan Jezus zapowiada i bardzo wyraźnie ostrzega przed zbliżającym się końcem świata. Wśród pierwszych uczniów był to na tyle mocny przekaz, że powstała nawet herezja, którą musiał korygować jeszcze św. Paweł, iż chrześcijanie zaprzestawali pracy i normalnego życia w oczekiwaniu na – w ich mniemaniu bliskie – powtórne przyjście Pana.
To nic dziwnego, że Pan Jezus tak mocno podejmuje temat czasów ostatecznych, bo jakiż byłby sens naszej wiary bez tego kontekstu. Jak jednak mamy zmierzyć się z tak niepopularnym tematem, jak wizja katastrof i zagłady, sądu, przed którym nic się nie ukryje i nieuniknionej alternatywy: piekło – niebo, zbawienie – potępienie, życie – śmierć? Można i należy się z nim zmierzyć w duchu ufności w Tego, który zapowiadał swoje powtórne przyjście i z radosną nadzieją spotkania z Nim. Nie wiadomo, czy obraz zaburzonego porządku ciał niebieskich zrealizuje się z jakąś dosłownością, czy też raczej symbolicznie przedstawia koniec wszechświata, jaki znamy, z jego prawami i naszą w nim przestrzenią do życia. Ten koniec musi nastąpić, bo powtórne przyjście Pana Jezusa nie będzie przypominało Jego wkroczenia w ziemską historię, jak to się dokonało w Nazarecie i w Betlejem. Jezus powróci kończąc definitywnie naszą ludzką skończoność i przeniesie nas w swoją boską nieskończoność. Wraz z Nim znajdziemy się poza czasem, ograniczonością przestrzenną i cielesną – na tym polega życie wieczne, które Jezus nam obiecuje.
Nasza doczesność jest oddzielona od wieczności cezurą sądu ostatecznego. Zamiast się go obawiać, lepiej zobaczyć w nim wielką szansę dla siebie. Sąd musi nastąpić, bo w wieczności nie będzie już miejsca na relatywizm, ciągłą zmienność, domysły, tajemnice. Zakróluje Prawda i Miłość. W ich świetle wszystko się wyjaśni, nabierze właściwej wartości, jednoznaczności. Wolność każdej osoby znajdzie swój wyraz w ostatecznym wyborze, który osoba ta będzie podejmować. Nie jak w życiu doczesnym, często w niepewności i po omacku, ale już w pełni świadomości miary rzeczy, stworzeń i Stwórcy. Z Bogiem, czy przeciwko Bogu; wchodząc z Nim w Jego życie, czy wybierając bez Niego śmierć.
Na sądzie ostatecznym nie jest możliwe, aby Bóg Miłosierny odrzucił tego, kto w uznaniu własnej nędzy zawoła o Jego Zbawienie. Nie jest też możliwe, aby Bóg Sprawiedliwy zmusił do wiecznej relacji ze sobą tego, kto w świetle prawdy sądu ostatecznego Boga odrzuci. A zatem, każdemu z nas należy powiedzieć: siostro, bracie, jesteś wolnym człowiekiem, kieruj swoimi życiowymi wyborami tak, żeby perspektywa spotkania z Jezusem w dniu sądu była twoją tęsknotą, nie zaś przerażeniem!
Arcybiskup Józef Górzyński
Metropolita Warmiński