Rozważanie na V Niedzielę Wielkiego Postu Rok C
V Niedziela Wielkiego Postu, Rok C
(J 8, 1-11)
Kobieta była im obojętna. Pewnie wcale nie zabiegaliby o wymierzenie jej sprawiedliwości według przepisów Prawa Mojżeszowego (prostytutki funkcjonowały przy cichej akceptacji społeczności żydowskiej, a ci, którzy postawili ją przed Jezusem, być może sami korzystali z jej usług), gdyby nie okazja do podchwycenia Jezusa na złym rozstrzygnięciu. A każde rozstrzygnięcie, jakie w ich mniemaniu mogło paść, musiało być kompromitujące dla Mistrza z Nazaretu. Gdyby powiedział „róbcie, co każe wam Prawo” okazałby się bezlitosny dla tej kobiety i przekreślił swoje własne wskazania co do traktowania bliźnich. Gdyby zaś powiedział „puśćcie ją wolno”, okazałby nieposłuszeństwo Prawu, co zdyskwalifikowałoby Go jako wiernego Izraelitę.
To, że nie osiągnęli swojego celu, nie wynikało jedynie stąd, że próbowali przechytrzyć swoją ludzką inteligencją człowieka doskonałego, Syna Bożego. Jezus nie uprawiał pojedynków słownych. Zarówno w tym starciu, jak i we wszystkich podobnych sytuacjach, walczył o człowieka. Dla Niego nie była obojętna ani ta kobieta i jej los, ani jej oskarżyciele. Jej chciał dać czas i zachętę do zerwania z grzesznym życiem, jej oskarżycieli zmusił do stanięcia w prawdzie o ich grzechach.
Fundamentem prawego życia nigdy nie jest bezgrzeszność. Ona się nam po prostu nie zdarza i Pan Bóg nie spodziewa się po nas rzeczy niemożliwych. Podstawą jest natomiast życie w prawdzie. Na czym ono polega? Życie w prawdzie, to pokorne uznanie własnej grzeszności, a co za tym idzie nie porywanie się na osąd drugiego człowieka. Można i należy potępić grzech, ale co do osoby, która go popełniła, nigdy nie znamy wszystkich okoliczności, motywacji, stanu świadomości tej osoby, a więc stopnia jej winy i odpowiedzialności za uczynione zło. Potępiając grzech, trzeba w grzeszniku zobaczyć słabego i potrzebującego pomocy brata.
Ta Ewangelia nasuwa również na myśl problem społecznej odpowiedzialności za skandal wykorzystywania kobiet. W ekstremalnej formie przybiera on postać handlu ludźmi, zmuszania do prostytucji. Nie byłoby tego problemu, gdyby nie istniało zapotrzebowanie na płatne usługi seksualne, a wszystko zaczyna się od spraw i kwestii uważanych za błahe w społecznym odbiorze. Nieuszanowanie dziewictwa, uchylenie zasad przyzwoitości współżycia seksualnego, łatwa dostępność pornografii… czy w tym zakresie nie trzeba uderzyć się w piersi?
Wykorzystywanie kobiet to zresztą nie tylko sfera seksualna. Przy całej świętości życia rodzinnego, z poszanowaniem tradycyjnych ról żony i matki oraz męża i ojca, nie wolno wiązać z nimi lekceważącego podejścia do kobiet, ani tym bardziej przemocy domowej mężczyzn. Nigdy i pod żadnym pozorem nikt nie ma prawa znęcać się nad drugim człowiekiem fizycznie ani psychicznie, odbierać mu godności, prawa do rozwoju, do wolności. Bóg dał nam wszystkim rozum i wolną wolę i chce widzieć, jak się nimi posługujemy.
Arcybiskup Józef Górzyński
Metropolita Warmiński