Pokłon mędrców ze wschodu.
Rozważanie na Uroczystość Objawienia Pańskiego Rok C

Rozważanie na Uroczystość Objawienia Pańskiego Rok C
Uroczystość Objawienia Pańskiego, Rok C
(Mt 2, 1-12)
Historia mędrców ze Wschodu, którzy przybyli pokłonić się nowonarodzonemu w Betlejem Dzieciątku, jest wspomniana tylko w Ewangelii wg św. Mateusza. Pozostali Ewangeliści Marek i Jan inaczej ujmują początek swoich zapisów, zaś Łukasz poprzestaje na hołdzie zastępów anielskich i okolicznych pasterzy. Dlaczego więc Mateusz tak szczegółowo opisuje to zdarzenie? Jego zamiarem było dotrzeć do chrześcijan pochodzenia żydowskiego z przekazem, że w Jezusie wypełniły się starotestamentalne proroctwa zapowiadające Mesjasza. Mateusz pisze Ewangelię dla Żydów. Opowieść o hołdzie pogan – mędrców ze Wschodu – ma im więc uzmysłowić, że Mesjasz przyszedł do wszystkich ludzi, choć tylko Izraelici świadomie Go oczekiwali.
Mędrcy ze Wschodu, tak dobrze nam na pozór znani „Trzej Królowie”, w rzeczywistości są postaciami bardzo tajemniczymi. Nie wiadomo dokładnie, skąd przybyli. Nie wiadomo, czy byli królami, nie wiadomo nawet, ilu ich było. Czy znane im były ważne dla Izraela proroctwa Mesjańskie? Dlaczego właściwie odczytanie z nieba informacji, że w maleńkim narodzie narodził się Ktoś dla niego ważny, popchnęła ich do poszukiwań i chęci złożenia Mu pokłonu? Jaką właściwie gwiazdę ujrzeli na Wschodzie? Pytań jest wiele. Jednak to, czego się dowiadujemy z Ewangelii, wskazuje, że byli ludźmi bardzo otwartymi, poszukującymi wiedzy i mądrości, nie obawiającymi się trudu, wytrwałymi w dążeniu do celu. Nic więc dziwnego, że Bóg Jedyny, którego nie znali, mógł kierować nimi przez swoje natchnienia. I w takim razie, z duchowego punktu widzenia, wszystko jedno, czy poszli śladem komety Halleya, czy jakiegokolwiek innego zjawiska astronomicznego, ważne, że pozwolili się poprowadzić Bogu.
Oprócz mędrców, wydaje się, że również Herod uwierzył w niezwykłość Dziecięcia urodzonego w Betlejem. On jednak nie miał w sobie pokory Mędrców ani ich otwartości na Boże natchnienia: uwierzywszy przeraził się tylko o własną posadę. Był gotów posłużyć się podstępem, a ostatecznie dopuścił się okrutnego dzieciobójstwa, aby wyeliminować ewentualnego następcę. Okazuje się więc, że nie wystarczy poznać prawdę, aby wyniknęło z tego jakieś dobro. Jeśli choćby najświętszą prawdę traktuje się instrumentalnie, a sobie przyznaje Boże prerogatywy rozstrzygania o życiu i śmierci, uzurpuje się władzę absolutną, to tym większa staje się nasza odpowiedzialność za popełnione zło.
W tej scenie Ewangelicznej mamy jeszcze arcykapłanów i uczonych w Piśmie, którzy zapewne również mieli świadomość, kogo poszukują mędrcy ze Wschodu, a jednocześnie sami dysponowali biegłą znajomością mesjańskich zapowiedzi prorockich. O dziwo, zestawienie tych dwóch atutów, nie pobudziło ich do nadziei na rychłe spełnienie obietnicy. Przerazili się wraz z Herodem, że coś może zmienić ich wygodne życie. Byli Izraelitami, ale rzeczywistość Przymierza z Bogiem i oczekiwania na Mesjasza nie była prawdą ich serca. Dlatego nie przeżyli radości ze spotkania w Betlejem, na nic się przydała cała ich spuścizna i wiedza. To ważna wskazówka dla nas, abyśmy w Uroczystość Objawienia Pańskiego, kontemplując scenę pokłonu mędrców, uczyli się od nich pokory słuchania Boga, szczerego angażowania się w to, co się wyznaje i gotowości ofiarowania wszystkiego, co najcenniejsze.
Arcybiskup Józef Górzyński
Metropolita Warmiński