Przypowieść o synu marnotrawnym.
Rozważanie na IV Niedzielę Wielkiego Postu Rok C

Rozważanie na IV Niedzielę Wielkiego Postu Rok C
IV Niedziela Wielkiego Postu, Rok C
(Łk 15, 1-3. 11-32)
IV Niedziela Wielkiego Postu nazywana jest niedzielą Leatare. W samym środku tego pokutnego czasu mamy niedzielę radości, od „laetare”, czyli „radować się” – pierwszego słowa tradycyjnej antyfony na wejście – „Wesel się / raduj się Jerozolimo…”. Skąd w Poście mowa o radości? W dawnym rycie czytana była Ewangelia o rozmnożeniu chleba i z tej okazji obowiązywała jednodniowa dyspensa od ścisłych rygorów postnych. Współcześnie zazwyczaj nikt raczej nie pości w żadną z niedziel, a i Ewangelię czytamy dziś inną. Jaki więc może być powód i sens tej radości? Niedziela Laetare zwraca nam uwagę, że powodem radości jest nawrócenie, ze względu na to, do Kogo się nawracamy…
O czym traktuje przeczytana przed chwilą przypowieść: o synu marnotrawnym, o poprawnym starszym synu, czy o Ojcu obu tych młodzieńców? Różne bywają akcenty interpretacyjne, ale to jest nauka przede wszystkim o przymiocie Boga, jakim jest Miłosierdzie. I nie są to naukowe dywagacje teologiczne. Bóg bogaty w Miłosierdzie to absolutnie kluczowy konkret w życiu każdego z nas. Kim Bóg jest dla mnie i kim ja jestem dla Boga? To o tym jest ta przypowieść.
Nasz obraz Boga często ulega spaczeniu. Czy to na skutek ułomnych doświadczeń z naszymi ziemskimi ojcami, czy przez jakieś inne deformacje grzesznej ludzkiej natury, postrzegamy Boga podobnie jak młodszy, albo jak starszy syn z przypowieści. Chociaż na pozór ich zachowanie diametralnie się różniło, to dla obu Ojciec był głównie instytucją zapewniającą status majątkowy, żaden z nich nie kochał Go prawdziwie. Bo czy może być mowa o miłości, jeśli egzekwuje się upragnione dobra, nie bacząc na krzywdę, jaką czyni się dającemu? Młodszy syn nie chciał czekać na spadek po Ojcu, życie z Nim nie miało dla niego wartości, nie zawahał się też okryć Go hańbą poprzez swoje postępowanie. Nawet kiedy w trudnym położeniu zastanowił się i zdecydował o powrocie, była to decyzja uwzględniająca głównie okoliczności materialne. Starszy syn również nie cenił sobie życia z Ojcem – nie kochał Go. Na pozór posłuszny, czuł się wykorzystywany i po powrocie brata dał upust swojej goryczy nie bacząc na uczucia Ojca.
Który z nich był lepszy? Ten młodszy ostatecznie widząc oczekiwanie i wzruszenie Ojca w chwili spotkania przyznaje się do grzechu. Dokonuje się nawrócenie. Starszy tkwi w zatwardziałości. A jaki jest stosunek Ojca do obu tych synów? Kocha ich obu miłością miłosierną, przebaczającą, bezwarunkową i cierpliwą.
Choć krzywdzimy Boga nieustannie naszymi grzechami, brakiem miłości i brakiem wiary w Jego Miłość, On nigdy z nas nie rezygnuje. Pozostaje wierny w swoim ojcostwie ludziom, którzy naprawdę na to nie zasługują. Nie ma chyba większego powodu do radości, niż odkrycie, że jestem kochany z moim grzechem, że zawsze mam do kogo wrócić, że Bóg jest niezmienny w swoim Miłosierdziu.
Arcybiskup Józef Górzyński
Metropolita Warmiński