ROZWAŻANIE NA 6. NIEDZIELĘ ZWYKŁĄ ROK A
6 Niedziela Zwykła. Rok A (Mt 5, 17-37)
Wymagania Nowego Przymierza
Zapisane w świętych księgach Izraelitów wskazania Prawa i pouczenia Proroków stanowiły treść Przymierza, które Bóg zawarł ze swoim ludem. Po co więc Jezus przyszedł z Nowym Przymierzem, skoro – jak sam stwierdził – Stare pozostawało aktualne? I dlaczego wypełniający tak skrupulatnie Stare Przymierze faryzeusze nie zasłużyli na pochwałę?
Nowe Przymierze streszcza się w przykazaniu miłości. Jego przesłanie polega na tym, aby zobaczyć wszystkie dotychczasowe przykazania w głębszym sensie, to znaczy w świetle miłości. Proste „nie zabijaj” możemy potraktować jedynie dosłownie i wówczas wielu poczuje się doskonale dalekimi od takiej zbrodni. Tymczasem Jezus tłumaczy, że mamy rozumieć to szeroko – przez pryzmat miłości bliźniego. Nie wystarczy literalnie nikogo nie zabić, aby wypełnić to przykazanie. W jego głębszym sensie, wskazanym przez Jezusa, wiele z naszych postaw jest przekroczeniem tego przykazania. Być może trudno nam aż tak radykalnie potraktować własne słabości, aby zagniewanie na kogoś, nazwanie kogoś głupcem czy bezbożnikiem rozpatrywać w kategoriach przykazania „nie zabijaj”. A jednak Jezus nie pozostawia tu wątpliwości – jest aż tak jednoznacznie radykalny. Podobnie sprawa ma się ze wszystkimi innymi przykazaniami.
Nie wystarczy legalistycznie przestrzegać prawa. Jeśli nie wczujemy się sercem w ducha przykazań, pozostaniemy na poziomie zadowolonych z siebie faryzeuszy, którzy nie mieli sobie nic do zarzucenia. Poważne potraktowanie Pana Jezusa z Jego przykazaniem miłości stawia nas nieuchronnie w znacznie mniej korzystnym świetle niż widzieli samych siebie faryzeusze. Okazuje się, że możemy mieć, i zapewne mamy wiele na sumieniu nawet w tych dziedzinach, w których do tej pory stwierdzaliśmy z satysfakcją: „nikogo nie zabiłem, nie zdradziłem, nie okradłem – jestem w porządku”. Tymczasem nie jestem w porządku, gdy zaniedbuję pojednanie, odmawiam człowiekowi szacunku, pozwalam sobie na obmowę i wiele innych grzechów, które zbyt łatwo u siebie usprawiedliwiamy. Dlaczego Jezus podnosi poprzeczkę aż tak wysoko? Ponieważ On walczy o prawdę w naszych sercach. Nie odtrąca nas jako ludzi słabych i grzeszników, wręcz przeciwnie, właśnie do takich wychodzi ze swoją miłością, ale brzydzi się faryzejskim zakłamaniem. Jeśli nie podejmiemy ryzyka świadomego uczestniczenia w Nowym Przymierzu, nie zdołamy wypełnić Jezusowego „niech wasza mowa będzie: tak, tak; nie, nie” skazując się na uleganie wpływom ojca kłamstwa.
Radykalizm Jezusa jest jednak zawsze podnoszący człowieka, nigdy destrukcyjny. Jeśli czytamy o obcinaniu kończyn, które są powodem grzechu, to mamy do czynienia z semickim sposobem wypowiadania się, nie zaś z okrucieństwem. Utnij rękę, wyłup oko, to znaczy odetnij się od sposobności do grzechu. Unikając pokus, nie wystawiając się na dwuznaczne sytuacje, stosując mądre życiowe zasady, rezygnując z pewnych możliwości czy atrakcji realizujemy właśnie to szokujące na pozór wskazanie, aby odciąć i odrzucić od siebie wszystko, co wciąga nas w grzech. Prawdziwe chrześcijaństwo jest realne dla każdego, kto zaufa słowu Jezusa.
Arcybiskup Józef Górzyński
Metropolita Warmiński