MSZA ŚWIĘTA REZUREKCYJNA 2022
Wielkanoc 2022
Drodzy Siostry i Bracia
Kiedy w ostatnich latach mierzyliśmy się z pandemią wszyscy wyrażaliśmy nadzieję, że sytuacja wkrótce zmieni się na lepszą. Gorąco modliliśmy się w tej intencji i była to jedna z dominujących intencji minionych świąt, w tym zeszłorocznej Wielkiej Nocy. Tymczasem przychodzi nam oglądać, i w pewnym zakresie także doświadczać wojny. Przeraża nas skala okrucieństwa rosyjskiego najeźdźcy i napełnia podziwem postawa broniącej się Ukrainy. Staramy się odnaleźć w tej sytuacji poprzez niesienie koniecznej pomocy i mamy świadomość, że chodzi tu nie tylko o pomoc materialną, ale też tę moralną i duchową.
Widzimy, że wojna objawia nie tylko okrucieństwo najeźdźców i bohaterstwo obrońców, objawia także postawy wydawałoby się postronnych osób, narodów, rządów, organizacji światowych – praktycznie wszystkich. Bo chodzi tu nie tylko o tych, którzy się nią zajmują ale i o tych, których ona nie wiele interesuje. Otwiera się nam ogromne pole do refleksji i oceny. Koniecznej, jeśli nie chcemy by tragedia wojny się rozszerzała lub powtarzała. Nie można tych refleksji i wniosków sprowadzić do wymiaru strategii lub politycznych wizji. Jest to wydarzenie na tyle bolesne i globalne, że w jego kontekście powinna się dokonywać całościowa refleksja nad człowiekiem w jego pełnym wymiarze, od zaistnienia po wieczność. Potrzebna jest pełna, a nie uproszczona antropologia. To, co widzimy, jest to bowiem dzieło człowieka, nie jednego. Uformowanego, bądź zdeformowanego przez świat, w którym wzrastał i w którym działa. A ten świat, chcąc czy nie, wszyscy razem tworzymy, przez aktywne zaangażowanie, bądź przez obojętność. Jest to świat określonych wartości, po które sięgamy i które służą za budulec wspólnego życia. Czy współczesny świat, współczesny człowiek wykazał się dostatecznym rozeznaniem owego budulca, na którym wznosi gmach wspólnego życia? Czy ma dostateczną świadomość tego, jak odkładają się w życiu osobistym i wspólnym zaniedbane wartości lub tolerowane antywartości? Czy dostrzega, że obserwowane w świecie przejawy zła, to nie ślepy los ale rezultat złych postaw i błędnych wyborów?
Jedną z fundamentalnych refleksji o człowieku jest ta, czy człowiek sam z siebie jest zdolny do tego, by wszystko poprowadzić właściwie? Wielu myślicieli dostrzegając ewidentne niezdolności człowieka, defekty jego natury, podpowiadało jak tę zdefektowaną naturę uzdrowić. Miał to uczynić sam człowiek po osiągnięciu odpowiedniego stanu świadomości. Wielkie ideologie ostatnich stuleci to właśnie próby budowania owego stanu świadomości. Trafność takiej wizji człowieka łatwo zaobserwować w historii ostatnich stuleci. Odrzucono Boga, odrzucono Jezusa Chrystusa a z Nim, jak mówi św. Jan Paweł II, „cały wielki dramat dziejów zbawienia”, co sprawiło, że „Człowiek został sam: sam jako twórca własnych dziejów i własnej cywilizacji; sam jako ten, który stanowi o tym, co dobre, a co złe, jako ten, który powinien istnieć i działać etsi Deus non daretur – nawet gdyby Boga nie było”. (Jan Paweł II, Pamięć i tożsamość, 2). I tak oto ciągle u współczesnego człowieka dominuje wiara, że dobro w świecie to tylko efekt jego dobrych chęci, trafnych wyborów i sprawnych struktur. Jak to się sprawdza? Obserwowany dramat wojny i bezradność świata wobec tego dramatu, to właśnie rezultat tej wiary. Gdzie zatem szukać nadziei? Czy współczesny człowiek sam sobie poradzi?
Przez minione dni Wielkiego Postu rozważaliśmy ów „wielki dramat dziejów zbawienia”, w którym sam Bóg objawia prawdę o człowieku. Elementem tej prawdy jest grzech, którego człowiek jest autorem, a którego skutków sam naprawić nie potrafi.
Pisze św. Jan Paweł II: „Bóg w Jezusie Chrystusie pochyla się nad człowiekiem, aby podać mu dłoń, ażeby go dźwignąć za każdym razem, gdy upada, ażeby go stale podnosić i wspomagać w podejmowaniu z mocą nowej drogi. Człowiek nie potrafi powstać o własnych siłach. Potrzebuje pomocy Ducha Świętego. Jeżeli odrzuca tę pomoc, wówczas dopuszcza się grzechu, który Chrystus nazwał <bluźnierstwem przeciwko Duchowi>, oznajmiając równocześnie, że jest on nieodpuszczalny (por. Mt 12, 31). Dlaczego nieodpuszczalny? Dlatego, że wyklucza w samym człowieku pragnienie odpuszczenia. Człowiek odpycha miłość i miłosierdzie Boga, gdyż sam uważa się za Boga. Mniema, że sam sobie potrafi wystarczyć” (Jan Paweł II, Pamięć i tożsamość, 2). Nie bez powodu Zmartwychwstały Chrystus przychodząc do apostołów daje im Ducha Świętego, wyraźnie zaznaczając, że dar ten odnosi się do grzechu. Duch Święty ma „przekonać świat o grzechu” (J 16, 18) i tylko Jego mocą grzech może być odpuszczony.
W „Starożytnej homilii na Świętą i Wielką Sobotę” znajdujemy piękny opis zstąpienia Chrystusa Pana do otchłani w poszukiwaniu pierwszego człowieka, Adama. Sprawca grzechu pierworodnego, który jest obrazem każdego człowieka, pozostaje niezdolny do naprawy skutków swojego grzechu. Z tej beznadziejnej sytuacji wybawia go Zbawiciel. Bierze go za rękę i mówi: „Przypatrz się mojej twarzy dla ciebie oplutej, bym mógł ci przywrócić ducha, którego niegdyś tchnąłem w ciebie. Zobacz na moim obliczu ślady uderzeń, które zniosłem, aby na twoim zeszpeconym obliczu przywrócić mój obraz. Spójrz na moje plecy przeorane razami, które wycierpiałem, aby z twoich ramion zdjąć ciężar grzechów przytłaczających ciebie. (…) Powstań, pójdźmy stąd!”
Z otchłani grzechu i śmierci wyprowadza tylko Zbawiciel. Czyni to przez tajemnicę krzyża i zmartwychwstania. O tajemnicy krzyża św. papież Leon Wielki mówił: „Dzieje się tak dlatego, że Krzyż Twój jest źródłem wszelkich błogosławieństw i przyczyną wszystkich łask. Dzięki niemu wierzący czerpią moc ze słabości, chwałę ze wzgardy i życie ze śmierci” (Kazanie 8 o Męce Pańskiej, 7). Zmartwychwstanie zaś to zwycięstwo nad grzechem i śmiercią. Jest to zwycięstwo właściwe tylko Bogu. Świat nie zna i nie pozna innego przykładu tego zwycięstwa, jak w Jezusie Chrystusie. Mówimy, że świat potrzebuje nadziei. Ale powody beznadziei są dwa: grzech i śmierć. Grzech, jako przyczyna wszelkiego zła i śmierć, jako jego skutek. Oba powody beznadziei usuwa Zmartwychwstały Chrystus. Motyw naszej paschalnej radości jest jeden: my grzesznicy możemy być uczestnikami tego Chrystusowego zwycięstwa. Od nas zależy, czy otworzymy się na Zbawiciela. Podobnie jak od nas zależy, czy pokój, Jego pierwszy dar jaki przekazał po zmartwychwstaniu, stanie się naszym udziałem. Amen.
Abp Józef Górzyński
Metropolita Warmiński