Kazanie na Mszy Krzyżma Świętego 2022
Msza św. Krzyżma 2022
Czcigodni Kapłani
Drodzy Siostry i Bracia
Spotykamy się na Mszy św. Krzyżma, której nazwa wiąże się z obrzędem poświęcenia oleju Krzyżma św. Temu obrzędowi towarzyszy także pobłogosławienie dwóch innych olejów używanych w liturgii Kościoła: oleju chorych i oleju katechumenów. Kościół tymi olejami dokonuje obrzędu namaszczenia. W liturgii Słowa tej Mszy św. słowo namaszczenie jest wiodące. Oddaje ono rzeczywistość nadprzyrodzoną. Namaszczającym jest bowiem sam Bóg, a ściślej Duch Boży, czyli Duch Święty. Olej to znak, a rzeczywistość, która w tym znaku jest przekazywana, to Boża moc. Tą swoją mocą Bóg stworzył świat, tą mocą go zbawił i tą mocą go prowadzi. W tym świecie Bóg szczególne miejsce i zadanie przewidział dla człowieka. Także w dziele posługiwania się Jego mocą. Nie tylko namaścił człowieka, o czym słyszymy w dzisiejszych czytaniach, ale zlecił także człowiekowi zadanie namaszczania, czyli przekazywania mocy Boga. Takie zadanie otrzymał Kościół, a w Kościele ci, którym zlecono to zadanie i do niego uzdolniono łaską przez namaszczenie. Dlatego w Kościele każde zadanie jest podejmowane w mocy Ducha Świętego i tylko wtedy jest, w ścisłym znaczeniu, działaniem Kościoła. Inaczej mówiąc, to Duch Święty prowadzi Kościół, a czyni to przez tych, których namaszcza, poczynając od namaszczenia przy chrzcie św.
Św. Augustyn tłumaczył chrześcijanom:
„(…) wodą chrztu zostaliście jak gdyby zwilżeni i otrzymaliście kształt chleba. Ale nie jest to jeszcze chleb bez działania ognia. Cóż bowiem oznacza ogień, czyli namaszczenie olejem? Olej jako żywiciel ognia jest sakramentem Ducha Świętego… Roznieca On miłość, abyśmy nią płonęli do Boga, gardzili światem, wypalili naszą marność oraz czyścili serca niby złoto. Po wodzie więc przychodzi jako ogień Duch Święty i stajecie się chlebem, to jest Ciałem Chrystusa. I przez to niejako symbolizowana jest jedność” (Kazanie 227).
Jak słyszymy każde działanie Ducha Świętego określane jest jako namaszczenie. Ma ono miejsce szczególnie w sakramentach, które są dziełem Ducha Świętego. Widać to dobrze w Eucharystii.
Na Eucharystii skupia się od trzech lat program duszpasterski Kościoła w Polsce. Pod hasłem „Eucharystia daje życie” rozważaliśmy już jej treść i celebrację, a w tym roku rozważamy jej odniesienie do praktyki życia. Prowadzi nas hasło „Posłani w pokoju Chrystusa”, które nam uświadamia, że doświadczenie spotkania Chrystusa w celebrowanej Eucharystii winno przekładać się na naszą codzienność i stanowi wręcz naszą misję wobec świata. Ta misja nie jest tylko pewnym dodatkiem do naszego życia. Życie dzięki Eucharystii staje się misją, gdyż przez życie każdego z nas Bóg pragnie coś powiedzieć, przekazać światu. Świat potrzebuje Boga, potrzebuje Zbawiciela. Jego obecność w świecie sprawiają ci, którzy go światu przynoszą. To ci, którzy Go poznali i przyjęli i obecnego w sobie, w swoim życiu wnieśli w życie świata.
W starożytności rozpoznawano chrześcijan przez ich styl życia. To, co głównie kształtowało ów styl, to udział w niedzielnej Eucharystii. Przyjmowali eucharystyczny styl życia. Przede wszystkim wyrażało się to w całkowicie odmiennym przeżywaniu niedzieli, Dnia Pańskiego. Jednakże pociągało za sobą przyjmowanie wielu postaw i znaków właściwych uczniowi Chrystusa, które go określały czytelnie jako świadka (martyr) wyznawanego Boga. Dzisiaj, podobnie jak wtedy, i jak zawsze w historii, chodzi również o takie uformowanie uczestników Eucharystii, aby Tajemnica, w którą wierzą i którą celebrują, stała się w nich zasadą nowego życia oraz formą chrześcijańskiej egzystencji. Są to zadania duszpasterzy, którzy formują wiernych, nadają cechy ich chrześcijańskiemu życiu, czynią z nich świadków.
Czy takich świadków Chrystusa dostrzegamy w dzisiejszym świecie? Czy dzisiaj potrafimy dostrzec różnicę między uczestnikami niedzielnej Eucharystii a tymi, którzy w niej nie uczestniczą? Zaniedbaliśmy strój niedzielny, tłumacząc, że miał być tylko powierzchownym znakiem, wręcz zagrażającym autentyzmowi wewnętrznej postawy. Stopniała nam cała kultura świętowania, pełna chrześcijańskich znaków, zachowań i postaw, jasno umotywowanych jednym faktem, że się chodzi do kościoła, czyli, że jako uczestnik niedzielnej Mszy św. mam pewne konkretne przełożenie tego wydarzenia na moje codzienne życie. Czy gubiąc te wypracowane przez poprzednie pokolenia znaki coś osiągnęliśmy? Czy potrafimy w tej sferze coś dzisiaj zaproponować naszym wiernym? Jak, trwając w słusznym przekonaniu, że najważniejszy jest autentyzm naszej wiary dać świadectwo światu? Jakie powinny być współczesne znaki wiary? Przed laty zbudowała mnie postawa mojej parafianki, tłumaczącej zerwanie swoich relacji z sąsiadką. Mówiła: „proszę księdza, nie mogą się z nią spotykać, bo ona nic, tylko złe rzeczy o ludziach mówi. A ja nie po to chodzę do kościoła, żeby o ludziach złych rzeczy wysłuchiwać”. Okazuje się więc, że można i dziś kształtować swoje życie faktem, że chodzę do kościoła. Można wyczytać z udziału w Eucharystii, co w moim życiu powinienem, a czego nie. Można uformować swój eucharystyczny styl życia.
Św. Augustyn, jak słyszeliśmy mówił o jedności, jako oczywistym wymogu, skutku wynikającym z uczestniczenia w Eucharystii. Widzimy, jak bardzo jedność jest potrzebna współczesnemu światu. Wiemy także, że naprawianie świata zawsze należy zaczynać od siebie. Więc zapytajmy najpierw sami siebie, my kapłani, jak pod tym względem wygląda nasz eucharystyczny styl życia. Św. Jan Chryzostom pisał o tym tak:
„Wiele rzeczy nas łączy; jeden stół dla wszystkich nakryty, jeden Ojciec, który nas stworzył, w tych samych wszyscy zrodziliśmy się boleściach, ten sam napój wszystkim jest dany. Ale nie tylko ten sam napój, ale z tego samego kielicha pić nam dano. Ojciec bowiem nasz, chcąc nas nauczyć wzajemnej miłości, to zarządził, abyśmy pili z jednego kielicha, to bowiem oznacza największą miłość (…). Byliśmy uczestnikami tego duchowego stołu, bądźmy też uczestnikami duchowej miłości. Jeżeli bowiem zbójcy, gdy wspólnie jedzą, zapominają kim są; jakąż my będziemy mieli wymówkę, którzy wspólnie pożywamy Ciało Pana i nie naśladujemy takiej łagodności, jaką oni mają? Przecież wśród wielu powodów do zawarcia przyjaźni wystarczyło nie tylko to, że jedli przy jednym stole, lecz nawet, że pochodzili z jednego miasta; my mamy to samo miasto, ten sam dom, stół, drogę, drzwi, korzeń, żywot, głowę, tego samego pasterza, króla, nauczyciela, sędziego, stworzyciela, ojca – gdy wszystko to mamy wspólne i żyjemy między sobą w niezgodzie, na jakie zasługujemy przebaczenie”? (Wykład Ewangelii św. Mt., 32, 7).
Jest to refleksja nad jednością, której winniśmy być przykładem dla świata jako uczestnicy Eucharystii. A przecież tych postaw jest wiele. W Wielki Czwartek, w dniu upamiętniającym ustanowienie sakramentu Eucharystii, refleksja nad naszym stylem życia eucharystycznego, czyli nad tym, czy i na ile Eucharystia kształtuje nasze życie, jest jedną z najistotniejszych. Mamy świadomość, że jest to refleksja ważna przede wszystkim dla nas kapłanów, których kapłaństwo zostało ustanowione głównie z myślą o Eucharystii. Któż zatem bardziej niż my, kapłoni, winien być eucharystyczny, cechować się eucharystycznym stylem życia? Amen.
Abp Józef Górzyński
Metropolita Warmiński