ROZWAŻANIE NA NIEDZIELĘ TRÓJCY ŚWIĘTEJ ROK A
Niedziela Trójcy Przenajświętszej, Rok A (J 3, 16-18)
Bóg posłał swego Syna na świat, aby świat został zbawiony
Dzisiejsza Ewangelia to krótki fragment długiej nocnej rozmowy z faryzeuszem Nikodemem. Te trzy zaledwie zdania, niosą wielki ciężar gatunkowy Prawdy Objawionej. Prawdą tą, jest sam Jezus Chrystus, ale Nikodem, choć uczony w Prawie, jeszcze o tym nie wie. Na razie dysponuje solidnymi podstawami własnego wykształcenia (biegła znajomość Pism Starego Testamentu), ma też w sobie głód prawdy i wrażliwe serce, które popchnęły go do szukania osobistego kontaktu z Nauczycielem z Nazaretu. Spotkanie pod osłoną nocy świadczy o tym, że ze względu na swoją pozycję społeczną uważał jednak tę sytuację za niestosowną. Ostatecznie jednak poszukiwanie prawdy okazało się ważniejsze od zachowywania własnej powagi.
Jezus nie zażądał od faryzeusza jednoznacznego opowiedzenia się po własnej stronie, nie wymagał bezkompromisowego poparcia. Można powiedzieć, że podjął rozmowę na jego warunkach. Z drugiej strony, potraktował Nikodema bardzo poważnie – na miarę tego, co on sobą przedstawiał – rozmawiali więc „jak teolog z teologiem”.
Kwestia o miłującym Bogu, który zbawia świat ofiarowując własnego Syna, to samo sedno objawienia. Dla wierzącego Izraelity było to absolutnie bulwersujące, bo zakrawało na bluźnierstwo przeciw Jedynemu Bogu. Jeśli zaproszenie do uwierzenia w tę prawdę miało szansę być przyjęte w narodzie wybranym, to tylko dlatego, że Bóg nie posłał najbardziej choćby przekonywującego proroka, ale przychodził z nią osobiście. Jezus, Bóg i człowiek, wchodząc w relacje pozwalał się poznać i przez to objawiał Boga w Trójcy Jedynego – nie przez samo nauczanie o Nim, ale przez doświadczenie.
Również do nas, żyjących współcześnie, Jezus kieruje dzisiaj te same słowa. Chciejmy więc zadbać o prawdziwy obraz Boga w naszym sercu. Boga – Miłości. Boga, który „nie posłał swego Syna na świat po to, aby świat potępił, ale po to, by świat został przez Niego zbawiony”. To jest szansa i możliwość, ale to nie jest przymus. Bóg szanuje wolność człowieka, bo do miłości można zaprosić, zachęcić, ale nie można zmusić. Każdy więc z ludzi może podjąć swój własny wybór: „kto wierzy… a kto nie wierzy”. Wiara nie jest stanem emocjonalnym, ale opowiedzeniem się za Jezusem. Pozostaje wolną decyzją człowieka: Jezusa można przyjąć, można Go też odrzucić. Wybór ten pociąga za sobą eschatologiczne konsekwencje, to znaczy jest to wybór między zbawieniem a potępieniem. Jak słyszymy w dzisiejszej Ewangelii to zbawienie lub potępienie wkracza również w naszą codzienność. Opowiadając się za Jezusem, wybierając Go jako osobistego Pana i Zbawiciela zaczynamy już teraz doświadczać Jego mocy w naszym życiu. A więc „kto wierzy w Niego, nie podlega potępieniu”. Natomiast piekło to jest stan poza Bogiem. Kto odrzuca Jezusa jako Zbawiciela skazuje się na taką rzeczywistość. Sprawa jest zasadniczej wagi, nie możemy więc pozostać obojętni. Jednak zamiar Boga jest tu jednoznaczny: «Tak Bóg umiłował świat, że Syna swego Jednorodzonego dał, aby każdy, kto w Niego wierzy, nie zginął, ale miał życie wieczne». Każdy, to znaczy naprawdę każdy…
Arcybiskup Józef Górzyński
Metroplita Warmiński